– Nie wiem jak pracował w Arce, ale w Mielcu było naprawdę dobrze. Trener Smółka zmienił moje spojrzenie na futbol – mówi piłkarz Lechii, Jakub Arak. Napastnik wrócił po kontuzji i opowiedział nam, dlaczego źle się czuje, kiedy nie może rozmawiać o piłce, jak podchodzi do porównań do Roberta Lewandowskiego i czy koledzy z zespołu odradzali mu ślub. W drugiej części zapraszamy na rozmowę z Krzysztofem Brede.
O pracy Zbigniewa Smółki w Arce mocno wypowiadał się Marcus da Silva. Mówił, że trener Smółka go okłamał i zniszczył atmosferę w klubie. Tym ciekawiej brzmią słowa Araka, który Smółkę spotkał w Stali Mielec. – Nie wiem jak pracował w Arce. W Mielcu współpraca układała się naprawdę dobrze. Graliśmy ładny futbol, mieliśmy 500-600 podań w meczu. Gra w piłkę sprawiała nam naprawdę dużą przyjemność. Smółka pokazał mi inne spojrzenie na futbol. Dużo wniosków wyciągnąłem z jego odpraw i rozmów indywidualnych ze mną – mów i napastnik Lechii.
FUTBOLOWY MANIAK
Arak to absolutny fanatyk piłki nożnej. Wyniki Mistrzostw Europy 2016 recytuje z pamięci. I nie chodzi tu o wyniki polskiej reprezentacji, tylko np. meczu Walia – Belgia czy Niemcy – Włochy. – Ja odpoczywam przy piłce, kiedy oglądam mecz, kiedy gram. Wtedy czuję się najlepiej, głowa się relaksuje. Najgorzej czuje się, kiedy nie mogę rozmawiać o piłce albo w nią grać. Wiem, że jest to przesada, Marta często wbija mi szpilki, że przesadzam. To samo robi tata, ale ja taki już jestem. W piłkarskich quizach zazwyczaj znam większość odpowiedzi. Lubię takie rzeczy – tłumaczy Arak.
Posłuchaj całych rozmów z Jakubem Arakiem i Krzysztofem Brede:
MIAŁ BYĆ NOWYM LEWANDOWSKIM
Dziś brzmi to zabawnie, ale parę lat temu Super Express zatytułował artykuł o nim „Jakub Arak nowym Lewandowskim?”. Wtedy też brzmiało to zabawnie, a wszystko wzięło się z tego, że młody napastnik zadeklarował, że chce osiągnąć tyle, ile napastnik Bayernu. – Mierzyłem wysoko, zawsze to robię, bo tylko to ma sens. Jakby zliczyć polskich Lewandowskich i Messich, to bylibyśmy pierwsi w rankingu FIFA i mieli mistrzostwo świata. Dziennikarz pewnie patrzył na warunki fizyczne, grę tyłem do bramki i tyle. Ja dalej chciałbym osiągnąć tyle, co Robert Lewandowski, każdy by chciał. Nie boję się marzeń.
W drugiej części porozmawialiśmy z Krzysztofem Brede. Wspomina stare czasy, mówi, że epizod w Arce nie ma znaczenia, bo jest Lechistą, opowiada co o Mateusza Sopoćki i Karola Danielaka i porusza jeszcze kilka innych wątków.