Siatkarze Trefla na drodze do Pucharu Polski: „Nie oglądamy się na rywali. Możemy zagrać tak samo dobrze, jak najlepsi w Polsce”

Niespełna miesiąc temu siatkarze Trefla bezdyskusyjnie przegrali z Jastrzębskim Węglem 1:3. Byli wyraźnie słabszym zespołem. Teraz, już nie w PlusLidze, a w Pucharze Polski, przyszedł czas na rewanż. – Nie musimy liczyć na to, że oni zagrają gorzej. Sami potrafimy zagrać na tyle dobrze, żeby z nimi wygrać – deklaruje rozgrywający Trefla, Marcin Janusz. Wydaje mi się, że za Tobą najbardziej pracowity rok w karierze. Mam rację, czy były lata, w których miałeś więcej roboty?

Tak, to był dość intensywny rok. Sam fakt, że przez praktycznie cały sezon występuję w pierwszej szóstce, robi swoje. Ja się w tej roli czuję bardzo dobrze, oby było tak do końca kariery.

A jak wygląda to od strony fizycznej? Na przerwę świąteczno-noworoczną czekałeś z utęsknieniem, żeby w końcu odpocząć, czy mógłbyś grać bez przerwy, tak jak piłkarze w lidze angielskiej?

Fizycznie nie czułem się źle, bardziej cieszyło mnie to, że głowa odpocznie. Meczów, wyjazdów było przed przerwą bardzo dużo, dodatkowo nie udało nam się wygrać czterech ostatnich spotkań, więc przerwa na mentalny odpoczynek była bardzo potrzebna. Teraz wracamy z nowymi siłami i mam nadzieję, że zaczniemy rok tak, jak zaczęliśmy sezon.

Jak zobaczyłem, że w Pucharze Polski wylosowaliście Jastrzębski, to szczerze mówiąc trochę zwątpiłem w szanse na awans. Z drugiej strony dwa lata temu też nikt na was nie stawiał. Jak Ty podchodzisz do tego meczu? Z jednej strony ambicja sportowca nakazuje od razu się zrewanżować, z drugiej – w spotkaniu ligowym była między wami różnica co najmniej jednej półki.

Tak, wyraźnie było widać różnicę poziomów, ale ja się osobiście cieszę z szansy na rewanż. Przed losowaniem wiedzieliśmy, że na sto procent trafimy na jedną z topowych drużyn, więc ćwierćfinał będzie ciężki. My od początku sezonu powtarzamy, że znamy swoją wartość, wiemy, że potrafimy grać z najlepszymi zespołami. Ja wierzę, że będziemy potrafili wygrać z Jastrzębskim nawet na ich terenie, chociaż obiektywnie patrząc, grają najlepszą siatkówkę w PlusLidze.

Cieszysz się, że Niemcy awansowały do finału turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich? To pewnie będzie miało wpływ na zmęczenie zawodników z Jastrzębia, chociaż was też to dotyka, bo nie ma w zespole Rubena Schotta.

Cieszę się, bo kibicuję Rubenowi i zawsze życzę mu sukcesów. Oczywiście, może to mieć jakiś wpływ na nasz mecz, ale my w tym sezonie pokazaliśmy już, że potrafimy wejść na taki poziom, że nie musimy myśleć o takich rzeczach. Nie musimy liczyć na to, że oni zagrają gorzej przez zmęczenie, bo sami potrafimy zagrać na tyle dobrze, żeby z nimi wygrać.

W meczu ligowym bardzo mocno rozbili was zagrywką, to był klucz do sukcesu. Wy też potraficie to robić, ale czasami nie wychodzi i ryzyko się wam nie opłaca. Twoim zdaniem tym razem zagrywka znów będzie kluczowa?

Na tym poziomie każdy mecz ustawia się sobie zagrywką. Nam akurat wtedy średnio „siedziała”, im dobrze, ale nie znaczy to, że tak będzie w tym meczu ćwierćfinałowym. My też potrafimy bardzo dobrze serwować, nie jest też powiedziane, że oni powtórzą tak dobry mecz, jak w Gdańsku. Jesteśmy w stanie wejść na ten sam poziom w elementach siatkarskich.

Posłuchaj rozmowy:

Rozmawiał Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj