O włos od sensacji w derbach koszykarskich. AZS UG napędził strachu DGT Politechnice

Do ostatniej minuty ważyły się losy derbowego meczu DGT Politechniki z AZS-em UG. Przyjezdne postawiły niezwykle twarde warunki, potrafiły odrobić kilkunastopunktową przewagę, ale po raz 16. z rzędu nie potrafiły wygrać ligowego meczu.

Derbowe spotkanie stało na naprawdę wysokim poziomie. Mimo że walczyły drużyny z dolnej częsci ligowej układanki, na parkiecie dominowała nieustępliwość i twarda rywalizacja. Świetnie mecz rozpoczęły gospodynie i zarazem faworytki z DGT Politechniki, które szybko uzyskały 11-punktową przewagę przy stanie 14:3. Duża w tym zasługa 23-letniej dopiero, amerykańskiej rozgrywającej Presley Hudson, po której nie widać nieopierzenia i młodocianej wciąż fantazji, a częściej dojrzałość i doświadczenie. To ona mądrze dyrygowała grą koleżanek, sama także dokładając cenne trójki. Po pierwszej kwarcie szybka gra Politechniki przyniosła pożądany efekt – 12-punktowe prowadzenie.

TIME OUT ZMIENIA RZECZYWISTOŚĆ

Czy 45-sekundowa przerwa między kwartami potrafi odmienić obraz? Zazwyczaj nie, ale w sobotę – jak najbardziej. Przyjezdne w połowie kwarty wygrywały 13:6, niwelując przewagę w meczu do zaledwie dwóch punktów. Ale jak w przypadku przerwy pomiędzy kwartami, tak i tej wziętej na żądanie przez trenera gospodyń Vadima Czeczuro, wszystko uległo zmianie. Politechnika opanowała nerwy, w kilku sytuacyjnych akcjach zdobyła punkty i w efekcie po pierwszej połowie utrzymany został niemal status quo względem pierwszych 10 minut – 44:33. Gros w tym udziału dwóch Amerykanek – wspomnianej Hudson (11 punktów) i doświadczonej środkowej Jenny Smith (13 oczek). Tak wyraźnych liderek punktowych brakowało AZS-owi, najskuteczniejsza do przerwy Olena Samburska miała ich siedem.

JEST WIARA, NIE MA ZWYCIĘSTW

Kiedy w trzeciej kwarcie do skutecznego duetu Amerykanek dołączyła jeszcze Francuzka Alice Nayo, wydawało się, że silnych punktów DGT Politechniki jest za dużo, by rywalki odniosły pierwsze zwycięstwo w lidze. Ale one wciąż wierzą, po niezwykle zaciętym boju z Pszczółką Lublin, kiedy uległy dopiero w ostatnich akcjach, nadal mają przekonanie, że lepsza gra i konsekwencja pozwolą zdobyć wreszcie upragnioną wygraną. To przekonanie pozwoliło zniwelować różnicę po trzeciej kwarcie do zaledwie siedmiu punktów.

O WŁOS

Nadzieja zwielokrotniła swe oblicze na 4 minuty przed końcem. Po trafieniu z półdystansu Gabrielle Rae Ortiz, przewaga zmalała do zaledwie trzech punktów. Gospodynie powinny posypać głowy popiołem, bo zbyt szybko uwierzyły, że przewaga nie zmaleje nigdy. W efekcie do ostatniej akcji meczu AZS był w grze o premierową wygraną. Gdyby drogę do kosza znalazł ostatni trzypunktowy rzut przyjezdnych, kibice ujrzeliby dogrywkę. A tak trenerowi Mirosławowi Orczykowi pozostało liczyć na cud w następnych spotkaniach.

 

17. kolejka Energa Basket Ligi Kobiet: DGT Politechnika Gdańsk – AZS UG Gdańsk 73:70 (27:15, 17:18, 16:20, 13:17)

Punkty dla DGT Politechniki: Hudson 15, Smith 15, Nayo 17, Koc 10

Punkty dla AZS-u: Ortiz 14, Ruffin-Pratt 25, Frolkina 16, Stępień 6

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj