Ekstraklasa w zawieszeniu i poszukiwaniu odpowiedniego scenariusza. Michniewicz: Jestem święcie przekonany, że nie uda się dograć ligi do końca

Całkowite przerwanie rozgrywek, dogranie tylko części, zakończenie ligi w aktualnym stanie albo dogranie do końca w ekspresowym tempie – powstało mnóstwo scenariuszy na rozwiązanie sytuacji w światowej i krajowej piłce. Kluczowe decyzje mają zapaść w tym tygodniu. Najczęściej pojawiającą się opcją w polskiej lidze jest awans dwóch drużyn z I ligi i brak spadku kogokolwiek z PKO BP Ekstraklasy. To scenariusz, który pozwala w miarę sprawiedliwie rozstrzygnąć kwestie drużyn walczących o utrzymanie przy jednoczesnym braku dogrania ligi do końca. Jest jednak częściowo krzywdzący dla drużyn z zaplecza, bo w tym roku miały awansować trzy zespoły.

Dodatkowo tutaj pojawiają się dwie teorie. Jedna zakłada, że już w następnym sezonie liga będzie miała osiemnaście zespołów, co po prostu przyspieszy i tak planowaną reformę. Według drugiej w przyszłym roku mają spaść cztery zespoły.

„JESTEM PRZEKONANY, ŻE NIE UDA SIĘ DOGRAĆ LIGI DO KOŃCA”

W Niemczech powstał także scenariusz, że ligowe granie wróci drugiego maja i wszystkie mecze zostaną rozegrane do 30 czerwca. To termin, po którym wygasa wiele kontraktów, dlatego jest kluczowy. To jednak bardzo krótki okres, a rozegranie wszystkich spotkań w tym czasie mogłoby spowodować znaczne przeciążenie organizmów. Zdaniem trenera reprezentacji do lat 21 Czesława Michniewicza, w naszych realiach niemożliwe jest dogranie wszystkich meczów. – Jestem święcie przekonany, że nie uda się dograć ligi do końca, bo meczów jest po prostu zbyt wiele. Zdrowie jest najważniejsze, więc nikt nie będzie się spieszył, żeby na siłę rozgrywać spotkania. Poza tym granie bez kibiców i jednocześnie narażanie piłkarzy i ich rodzin na zakażenie się nikomu nie będzie pasowało.

ZAKOŃCZENIE LIGI TERAZ? „ABSOLUTNIE SIĘ NIE ZGADZAMY”

Jest jeszcze jedna opcja, która pewnie wywołałaby najwięcej kontrowersji. To pomysł, który zakłada zakończenie ligi w aktualnym momencie. Mistrzem zostałaby Legia, a z ligi spadłyby ŁKS, Korona Kielce i Arka Gdynia. – My się z tym absolutnie nie zgadzamy i mocno wierzymy, że tak to się nie skończy. To jest zabieranie nam szansy – mówi stanowczo obrońca żółto-niebieskich Damian Zbozień. – Do rozegrania zostało jeszcze jedenaście spotkań, sytuacja jest trudna, ale podobnie było w zeszłym roku. Też skazywano nas na pożarcie, a my w końcówce odpaliliśmy motory i zdołaliśmy się utrzymać. Granie po podziale na grupy ma inną specyfikę. Jest większa presja na innych zespołach, do której my jesteśmy już przyzwyczajeni, bo cały czas się z nią zmagamy. Wisła Płock też w zeszłym roku miała fantastyczny finisz i się utrzymała. Ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że liga zostanie zakończona. Najłatwiej byłoby, gdyby sytuacja szybko się uspokoiła i można byłoby to dograć do końca, ale może być różnie. Wpływ na decyzje też mają finanse, mam nadzieję, że powstanie kilka scenariuszy i zostanie wybrany najlepszy. My na pewno nie pogodzilibyśmy się z zakończeniem ligi w tym momencie – kończy Zbozień.

Kluczowe decyzje będą prawdopodobnie zapadały od wtorku. To wtedy swoje plany ma przedstawić UEFA, która prawdopodobnie przełoży EURO 2020. Od tych decyzji uzależnione będą scenariusze, które powstaną we władzach lig.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj