Lechia wygrała na inaugurację sezonu z Wartą Poznań 1:0. Gdańszczanie – grając z beniaminkiem, który otwarcie przyznaje, że będzie jeszcze budował kadrę – oddali jeden celny strzał. – Nie uważam, żebyśmy nie mieli kontroli nad meczem – skomentował jednak mecz trener Lechii Piotr Stokowiec. Jeżeli oddajesz jeden celny strzał w meczu, to raczej jasne jest, że najlepszego spotkania nie rozegrałeś. No ale mogło być też przecież tak, że uderzeń ogólnie było mnóstwo, ale blokowali je rywale albo celownik był wyjątkowo rozregulowany. No nie, tak w przypadku Lechii także nie było. Gdańszczanie raz stworzyli zagrożenie pod bramką Warty, zdobyli jednego gola, a generalnie oddali cztery strzały, z których trzy został zablokowane.
– Najdelikatniej mówiąc, nie było to porywające spotkanie. Bardziej mi to przypominało grę kontrolną. Po dziwnym okresie przygotowawczym, trochę się tego spodziewaliśmy. Chcieliśmy oddawać więcej strzałów i stwarzać więcej sytuacji. Mamy nad czym pracować, bo wiele rzeczy nie funkcjonowało tak, jak powinno. Inauguracje z beniaminkami różnie się układają, ale mamy cenne trzy punkty – mówił po meczu trener Stokowiec i w tym przypadku możemy się z nim zgodzić.
Problemy pojawiają się dalej, kiedy szkoleniowiec zaczyna omawiać przyczyny takiej, a nie innej gry.
– Trochę zmieniliśmy ustawienie, chcieliśmy pograć inaczej, ale nie od razu Kraków zbudowano. Nie odczuwam, że Warta wyszła na nas przesadnie wysoko. Nie uważam też, żebyśmy nie mieli kontroli nad meczem. W końcówce poznaniacy faktycznie stworzyli sytuację i zrobiło się groźnie. Myślałem, że będzie trochę łatwiej, ale też zdawałem sobie sprawę z niebezpieczeństw. Beniaminkowie często grają „na entuzjazmie” – tłumaczył Stokowiec.
TO NIE BYŁA KONTROLA
Przypomnijmy – czwarta drużyna poprzedniego sezonu ekstraklasy i finalista Pucharu Polski grał z beniaminkiem, w dodatku teoretycznie najsłabszym, bo tym, który awansował po barażach. Oddał jeden celny strzał, a rywal miał dwie naprawdę groźne sytuacje, w których bronił Dusan Kuciak. Dodatkowo Warta trafiłą także w słupek.
Czy poznaniacy mieli kontrolę nad meczem? Nie. Czy miała ją Lechia? Też nie. Nikt nie kontrolował tego spoktania, wygrała je Lechia, bo miała w jednej sytuacji więcej szczęścia i – to trzeba docenić i podkreślić – chłodnej głowy Michała Nalepy. Czy gdyby Warta wyrównała na przykład po niezłej akcji Mateusza Kuzimskiego, to ktoś uznałby, że remis jest niesprawiedliwy? No nie. Równie dobrze akcja z pierwszej połowy, kiedy piłka wylądowała na słupku, mogła skończyć się golem i wynik mógłby być odwrotny. To spotkanie mogło się też skończyć 1:1 i nikt nie mógłby mieć pretensji. Tak nie wygląda mecz, który jest pod kontrolą.
KRÓTKO O WYWIADZIE PESZKI
Jeszcze dwa słowa o tym, co trener Lechii powiedział przed meczem. Został zapytany o wywiad, którego udzielił Sławomir Peszko udzielił Przeglądowi Sportowemu. Wywiad wyjątkowo szeroko komentowany, który bardzo wiele osób wzburzył. Trener Lechii skomentował go krótko i dosadnie. – Peszko dużo powiedział o mnie, ale myślę, że jeszcze więcej powiedział o sobie – uciął spekulacje i komentarze szkoleniowiec.