Jacek Zieliński: Przestałem być butny i zapalczywy. Rzeczywistość dała parę razy po twarzy

Od zwolnienia Jacka Zielińskiego z Arki Gdynia minął nieco ponad rok. Od tamtego czasu klub zdążył zatrudnić kolejnych trzech trenerów, spaść z ligi, oraz zmienić właściciela i prezesów. Tymczasem Jacek Zieliński wciąż czeka na nowego pracodawcę. W tzw. międzyczasie mieszka w rodzinnym Tarnobrzegu, relaksując się oglądaniem poczynań miejscowej III-ligowej Siarki. Nam opowiedział o początkach swojej pracy: byciu butnym, zapalczywym, zrywnym. O braku żalu do Arki, ale też błędach popełnionych przez właścicieli klubu. Na rozmowę umawiamy się o 12:30, bo później jest ważny punkt w dziennym kalendarzu Jacka Zielińskiego – spotkanie uznanych firm z rodzinnego regionu, które jednak osiadły w trzeciej lidze. Jego ukochana Siarka Tarnobrzeg mierzy się z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Na pytania o aktualną pozycję klubu z rodzinnego miasta, odpowiada bez błędu i zawahania. Ale przy tematach bardziej nam bliskich, dotyczących Arki Gdynia, także się nie zawaha.

OGLĄDA ARKĘ, AWANS PRAWDOPODOBNY

59-letni trener wciąż śledzi poczynania klubu, w którym pracował i uważa, że jest on jednym z najpoważniejszych kandydatów do awansu. – Arka to najbardziej przebudowany zespół z czołówki. Wygrała na tej fantazji pierwsze mecze, a później nastąpiła zadyszka. Myślę, że będzie biła się do końca o Ekstraklasę – uważa trener. – Najwięksi faworyci to dla mnie ŁKS, Bruk-Bet i Arka, z tym że Arka poczuła już zapach kryzysu. ŁKS i Niecieczę też te kryzysy czekają, bo nikt nie przejdzie tej ligi radośnie i bez kryzysu – przewiduje Zieliński.

Do przeszłości wraca niechętnie, ale od niej nie ucieka. Na ławce trenerskiej gdyńskiego klubu osiągnął bilans 6 zwycięstw, 5 remisów i 9 porażek. -Nie będę się wymądrzał, że jakbym został, to by się Arka utrzymała, natomiast trochę zabrakło cierpliwości i nie dano mi dokończyć pewnego projektu. Zasłużyłem po utrzymaniu Arki w lidze w poprzednim sezonie na trochę więcej spokoju. W sezonach 2018/19 i 19/20 zespół prowadziło pięciu trenerów, to świadczy że coś tam nie zadziałało i to był projekt raczej trudny do uratowania – twierdzi Zieliński.

Więcej poniżej, m.in o synu, który jest komentatorem sportowym, Marcinie Budzińskim, któremu być może nadwrażliwość przeszkadza w osiągnięciu sukcesów na miarę talentu, Hiszpanach w Arce, którzy przynieśli jej wstyd w PP i imponującej młodzieży z Lecha Poznań:

 
Zapraszają Paweł Kątnik i Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj