Jakub Arak wrócił do gry, strzelił gola w sparingu, ale dobrą formę pokazał też przy mikrofonie. Rozmawiamy o młodych piłkarzach, sparingu Wisły Płock z Wigrami Suwałki, ale też narodzinach dziecka. Mały skrzat uśmiecha się równie często, co tata. Arak poprzedni rok sportowo miał fatalny. Prześladowały go kontuzje, na boisku spędził mniej niż pół godziny. Teraz mówi, że już nic nie „skrzypi”, wrócił do zdrowia, ale wielkich oczekiwań nie ma – chce, żeby urazy już mu nie dokuczały. Ma też nadzieję odegrać większą rolę, choć wie, że na razie będzie aktorem drugoplanowym.
Prywatnie poprzedni rok miał jednak fantastyczny. Urodziła mu się córka. – To coś niesamowitego w życiu każdego mężczyzny. Sportowo ten rok dał mi w kość, ale prywatnie nadrobiłem to z nawiązką. Gdy widzę małego skrzata, który czeka tylko, aż wrócę do domu, to jest coś nieprawdopodobnego – opowiada napastnik Lechii.
Pytamy też o młodych piłkarzy Lechii, a Arak barwnie o nich opowiada. Oczywiście z uśmiechem, momentami bardzo szerokim.
Mateusz Żukowski? Fizyczny fenomen, niesamowity schab. Ma ogromne możliwości fizyczne, a piłka też mu nie przeszkadza. Jan Biegański? Gra bardzo dojrzale, ma poważny głos. Rocznik 2002, ale zastanawiałem się, czy nie przypadkiem 1992. Może ma przebite blachy? Mykoła Musolitin? Od razu dostał ksywę „Mistrzu”.