Karol Fila: Miałem momenty, kiedy „sodówka” uderzała mi do głowy. Rodzina sprowadziła mnie na ziemię

Karol Fila ostatnich tygodni do udanych na pewno nie może zaliczyć. Stracił miejsce w składzie, jego forma – co sam przyznaje – odbiega od oczekiwań. Szukamy powodów takiej sytuacji, ale rozmawiamy też o sprawach niezwiązanych z codziennością. Kto jest jego przyjacielem z boiska, dlaczego Krystian Bielik to najlepszy piłkarz, z jakim grał, i jak bardzo cierpi kibic Arsenalu? Jednym z ważniejszych dla nas pytań było to o sodówkę. Słyszeliśmy opinie, że Fila poczuł się już wielkim piłkarzem i „odleciał”. Postanowiliśmy więc o tym porozmawiać. – Zdarzały się takie momenty, ale rodzina szybko sprowadziła mnie na ziemię. Za to im dziękuję. Sodówka to najgorsze, co może być. Wydaje mi się, że to ona przeszkodziła mojemu bratu w zrobieniu dobrej kariery – opowiadał szczerze Fila.

W zrobieniu wielkiej kariery okoliczności przeszkodziły też ojcu Karola. Przynajmniej tak twierdzi głowa rodziny. Młodszy z synów na wspomnienie o tych słowach tylko się uśmiecha i zdradza, że tata lubi „poopowiadać”.

„JESTEM DUMNY, ŻE POCHODZĘ Z WIOSKI”

Rozmawiamy też właśnie o domu rodzinnym i pochodzeniu ze wsi. – Nie wstydzę się, że jestem z wioski. Więcej, jestem z tego dumny – jasno zaznacza Fila, ale przyznaje, że w juniorach zdarzały się z tego żarty. – Ja też się z nich śmiałem – tłumaczy.

Przyczyn słabej ostatnio formy nie zdradza, bo sam ich nie zna. – Gdybym wiedział, dlaczego tak jest, to pewnie by tak nie było – mówi Fila, który jest w tym sezonie w trudnej sytuacji. Forma poszła w dół, a nie ma za sobą argumentu w postaci statusu młodzieżowca. Ostatni sezon z tym bonusem zakończył w zeszłym roku.

Karol Fila opowiada nam też o marzeniach gry w Arsenalu lub ewentualnie Atalancie Bergamo, mówi o przyjaciołach z szatni i Federico Chiesie, którego grę do teraz ma mocno wyrytą w pamięci. Posłuchaj:

Zapraszają Tymek Kobiela i Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj