Arka marzy o kolejnym nielogicznym pucharowym meczu. Czy gdynian stać na mały cud?

Czy Arkę stać na kolejną pucharową sensację? To pytanie zadają sobie nie tylko kibice w Gdyni, ale pewnie w całej Polsce, bo pierwszoligowy rodzynek przykuwa uwagę. Żółto-niebiescy mają nadzieje, marzenia i po cichu liczą na to, że odpowiedź będzie w środę twierdząca. Po cichu, bo patrząc zdroworozsądkowo, Piast jest faworytem więcej niż murowanym. Nie ma w ekstraklasie zespołu, który w tym roku broniłby lepiej niż Piast Gliwice. Waldemar Fornalik zbudował drużynę, która wiosną punktuje gorzej tylko od Legii Warszawa, w dziewięciu meczach straciła zaledwie pięć bramek i aż sześciokrotnie zachowała czyste konto. Gliwiczanie początek sezonu mieli fatalny, w pierwszych ośmiu meczach wywalczyli dwa punkty, ale po tamtych kłopotach nie ma już śladu. To znów jest czołowa siła ekstraklasy, która dysponuje bardzo silnymi argumentami w defensywie, a teraz zmierzy się z ofensywą, która mocno kuleje.

Tak trzeba niestety scharakteryzować Arkę. Gdynianie z GKS-em Tychy nie wygrali, bo byli po prostu koszmarnie nieskuteczni, choć wizualnie na boisku lepsi. Symbolem porażki był rzut karny, który zmarnował Łukasz Wolsztyński, ale przecież w tym spotkaniu żółto-niebiescy mieli też mnóstwo innych sytuacji. Nie wykorzystali ich przez własną niefrasobliwość.

– Wiemy, że musimy poprawić skuteczność. Na każdym treningu poświęcamy temu elementowi sporo uwagi, a zajęcia strzeleckie prowadzone są w różnej formie – mówi trener Dariusz Marzec, odnosząc się do problemów ze zdobywaniem bramek. – Nasz zespół cały czas znajduje się w przebudowie, bo wystarczy zobaczyć, ilu zmieniło się w nim piłkarzy. Ostatnio borykaliśmy się również z dużymi problemami kadrowymi, dlatego cieszę się, że od dwóch dni mam na treningu 20 zawodników. Dochodzą następni i z każdym dniem jest coraz lepiej, ale z kłopotami zdrowotnymi wciąż boryka się dwóch czołowych graczy – zaznaczył. Arka rzeczywiście z problemami kadrowymi mierzy się od początku rundy, ale to braku skuteczności wyjaśniać nie może. Ci, którzy są zdrowi, powinni wykorzystywać stwarzane sytuacje.

KADROWA PRZEPAŚĆ

Cieszyć może rosnąca forma Christiana Alemana. W ostatnich meczach pokazał spore możliwości ofensywne, podaniami prostopadłymi potrafi przeszyć zasieki defensywne rywali. Jednak Piast kadrowo przewagę ma ogromną. Marzec przed meczem wymienił Jakuba Świerczoka, Michała Żyrę czy Michała Chrapka, ale tak naprawdę mógłby wziąć do ręki skład gliwiczan z ostatniego spotkania i po prostu go przeczytać. Większość piłkarzy Fornalika w Gdyni z miejsca wywalczyłaby sobie plac. Ale przecież tak samo było w 2017 roku, kiedy kadrowo na papierze Lech deklasował Arkę. – Dobrze znamy tę historię i te dokonania. Mnie w tym czasie w Arce nie było, ale są w składzie zawodnicy, którzy mieli spory udział w tych sukcesach. Wiedzą, co znaczy znaleźć się w finale i zdobyć Puchar Polski, jaka to jest radość dla kibiców i jaki prestiż dla klubu. Jesteśmy blisko finału i zrobimy wszystko, aby się w nim znaleźć – zapewnia Marzec, nawiązując do legendarnych już wydarzeń.

POTRZEBA SPOTKANIA NIELOGICZNEGO

Arka potrzebuje małego cudu. Takiego spotkania, które nie będzie logiczne. To w piłce nic wielce specjalnego, w każdych rozgrywkach faworyci od czasu do czasu przegrywają. – Piast jest na fali wnoszącej, co nie znaczy, że nie można go zatrzymać. Zresztą nie ma drużyn niepokonanych oraz meczów, których nie można wygrać – przypomina szkoleniowiec żółto-niebieskich. W Gdyni Puchar zawsze traktowany będzie wyjątkowo. Dokonania zespołu Leszka Ojrzyńskiego, który nazywaliśmy przecież PuchArką, kibice mają na zawsze wyryte w pamięci. Teraz Dariusz Marzec i jego piłkarze stoją przed szansą, by do tamtych pięknych historii dopisać kolejną.

Początek meczu Arka – Piast w środę o 17:30.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj