Piłkarze Chojniczanki nie zagrają w przyszłym sezonie w Fortuna I Lidze. Drużyna Tomasza Kafarskiego w półfinale baraży przegrała ze Skrą Częstochowa 0:1. Pretensje może mieć tylko do siebie, bo choć grała nieźle, to raziła nieskutecznością. Chojniczanka od początku starała się dominować, utrzymywała się przy piłce i szukała swoich sytuacji. Problem pojawiał się w okolicach 20. metra od bramki rywala, kiedy trzeba było zagrać dokładnie, szybko i precyzyjnie uderzyć. Zwłaszcza z celnością gospodarze mieli problem. I przed przerwą, i już po niej.
Skra stworzyła sobie tak naprawdę jedną sytuację w pierwszej połowie. Po dwóch kwadransach lewym skrzydłem pomknął Pietruszkiewicz, złamał akcję do prawej nogi i fenomenalnie uderzył. Paweł Sokół nie miał absolutnie żadnych szans. To był pierwszy poważniejszy wypad gości na połowę drużyny Tomasza Kafarskiego.
FATALNA NIESKUTECZNOŚĆ
Chojniczanka była jakby oszołomiona, straciła impet, ale powoli odzyskiwała kontrolę nad meczem i poważnie na Skrę ruszyła po przerwie. W pierwszych 15 minutach gospodarze stworzyli sobie cztery znakomite sytuacje, ale w każdej odzywał się demon z pierwszej połowy – nieskuteczność. Raz piłkarze Chojniczanki trafili w poprzeczkę, a trzykrotnie posłali piłkę w kierunku parkingu, przenosząc ją najpierw nad bramką.
Mało brakowało, a idealnie powtórzyłby się scenariusz z pierwszej części spotkania, bo Skra w jedynym poważniejszym ataku wyprowadziła sytuację sam na sam. Tym razem Sokół spisał się jednak doskonale i obronił.
SKRA PRZETRWAŁA
Tomasz Kafarski szukał impulsów, przeprowadzał zmiany, ale takiej energii, z jaką jego zespół rozpoczął drugą połowę, już nie wskrzesił. Im bliżej było końca, tym mniej było dokładnej gry, a więcej niedokładnych wrzutek, długich podań i legendarnej już „gry na chaos”. W tej Skra odnalazła się lepiej, wybijała piłkę i przetrwała siedmiominutowy doliczony czas. Częstochowianie zwyciężyli 1:0 i to oni zagrają w finale baraży o Fortuna I Ligę.