„Nie ma miejsca dla słabych. Jeżeli odstajesz, to cię nie ma.” Karol Fila o początkach we Francji i meczu z PSG

Karol Fila przed sezonem przeniósł się do Francji. W RC Strasbourgu zadebiutował już w pierwszej kolejce. Z byłym obrońcą Lechii rozmawiamy o czasie, który spędził w biało-zielonych, trenerze, który najbardziej go rozwinął, bo – co ciekawe – nie jest to Piotr Stokowiec, pierwszych treningach we Francji i nadchodzącym meczu z PSG.
Zaaklimatyzowałeś się już we Francji czy ten proces jeszcze trwa?

Pomału czuję się jak u siebie w domu, fajnie przyjęli mnie i zawodnicy, i trener. Naprawdę czuję się świetnie.

Jak smakuje Ci francuska kuchnia? Co tam najczęściej jadasz?

Szczególnie bagietki, często są podawane do obiadu, a ja bardzo lubię pieczywo. Druga rzecz to pasztet, strasburski bardzo mi się podoba. Ale to przed sezonem, a w trakcie dieta jest już inna.

Jak wyglądały kulisy pożegnania z Lechią? Było miejsce na łzy i osobiste rozmowy?

W Lechii byłem od 13. roku życia. Ciężko było pożegnać się i wyjechać na zachód, ale takie jest życie piłkarza. Wiedziałem o tym, ale było mi przykro, bo możliwe, że niektórych osób już nie spotkam. Trzeba jednak robić swoje i dążyć do marzeń.

CAŁEJ ROZMOWY Z KAROLEM FILĄ MOŻESZ POSŁUCHAĆ TUTAJ:


A nie jest tak, że pożegnanie było trochę łatwiejsze z tego względu, że o Twoim odejściu mówiło się już od kilku okienek?

Tak, byłem na to przygotowany, bo zainteresowanie pojawiało się w każdym okienku. Były oferty, ale Lechia nie zgadzała się na moje odejście. Miałem nadzieję, że uda się tym razem i na szczęście tak się stało.

Kogo było najtrudniej zostawić? Kto był najbliższym przyjacielem?

Nie ma takiej osoby, tworzyliśmy naprawdę fajną drużynę i brakuje mi każdego z chłopaków.

Rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, jeszcze przed Twoim odejściem. Wtedy poprosiliśmy Cię, żebyś wybrał jedną piosenkę, wskazałeś nowy numer Shakiry. To dlaczego na klubowym chrzcie nie było tamtej piosenki tylko „Przez twe oczy zielone”?

(śmiech) To rytmiczny kawałek, a gdybym śpiewał Shakirę, to trochę bym się wygłupił. Wydaje mi się, że chłopakom się podobało, a to najważniejsze, bo bardzo się tym stresowałem. Przez pierwsze trzy dni obozu myślałem o tym, co zaśpiewać, bo od początku koledzy mówili, że będę musiał to zrobić.

A to rozluźnia atmosferę, pomaga w wejściu do drużyny?

Dokładnie. Rozluźniło to i mnie, i kolegów, więc fajnie, że się udało. Wydaje mi się też, że oni mają luz, naprawdę miło mnie przyjęli, chcieli pomóc, żeby było mi jak najlepiej.

SŁUCHAJ TAKŻE NA PLATFORMIE SPOTIFY:

Sprawdzali Cię na treningach? Kamil Jóźwiak w „Foottrucku” opowiadał, że jego na początku sprawdzał Wayne Rooney. Było coś takiego na pierwszych treningach?

Nie, ale tutaj cały czas są gierki. Gdybym odstawał, na pewno by to zauważyli. Tutaj nie ma miejsca dla słabych zawodników. Jak odstajesz, to cię nie ma.

Jaka jest różnica między tym, jak wyglądał parking w Lechii, a jak wygląda w Strasbourgu?

(śmiech) No widać, że to już jest troszeczkę inny poziom finansowy.

Chcielibyśmy wrócić do momentu Twojego odejścia z Lechii, czy nie masz wrażenia, że najlepszy moment na transfer – pod kątem sportowym – był wcześniej?

Nie, po prostu nie. Wydaje mi się, że to był najlepszy czas.

Nie byłeś wcześniej w lepszej formie?

Nie, teraz jest najlepsza.

O co będziecie walczyć w tym sezonie w Ligue 1?

Wydaje mi się, że będziemy walczyć o coś więcej niż utrzymanie. W takim miejscu, z takim stadionem, z ludźmi – a mamy świetny zespół – gdyby Strasbourg grał o utrzymanie, to trochę by nie wypadało. Będziemy walczyć o najwyższe cele, bo mamy świetny zespół.

Kto robi największe wrażenie piłkarsko?

Napastnicy, są świetni. Niezależnie jak podasz, zazwyczaj kończą sytuację bramką.

A czym różnią się treningi pod względem taktycznym? Jest duży przeskok między Polską a Francją?

Wydaje mi się, że nie najwięcej na treningach mamy gierek, to bardzo mi się podoba, bo można w ten sposób wypracować i szybkość, i wytrzymałość, są też uderzenia. Wszystko jest też nagrane, ustawionych jest ok. 10 kamer, trener wszystko analizuje i po treningu nam podpowiada, jak powinno to wyglądać. Wtedy też podpowiada nam taktycznie.

Właśnie o infrastrukturę także chcieliśmy zapytać. Pod tym względem jest duża różnica?

Tak, mamy trzy naturalne boiska, wszystkie podgrzewane, więc czuć różnicę. Jest pięciu fizjoterapeutów, z masażami nie ma w żadnym momencie problemów. Są trenerzy od różnych formacji, ale akurat pod tym względem jest podobnie, jak w Lechii.

Jak wygląda klimat kibicowski? Po transferze masz spokój na mieście czy od razu jest spore zainteresowanie Twoją osobą?

Nie będę ukrywał, że zainteresowanie jest. Ludzie prawie codziennie pytają zdjęcia czy autografy. Na każdy trening przychodzi też około stu kibiców, to jest duża różnica.

Chcielibyśmy jeszcze podsumować cały Twój rozwój w Polsce. Czy jest jeden trener, o którym możesz powiedzieć, że najbardziej Cię rozwinął? Piotr Stokowiec po transferze powiedział, że cieszy się, że dołączasz do grona zawodników, których on w pewien sposób wypuścił w świat.

Na pewno trener Stokowiec zaufał mi na początku kariery, a to był ważny etap. Będę chciał mu za to podziękować, ale jeśli miałbym wymienić jednego trenera, który najbardziej mi pomógł, to byłby to Czesław Michniewicz. Za każdym razem dobrze u niego grałem i czułem ogromną radość z występów.

Zdradzisz swoje cele na ten sezon?

W drugiej kolejce gramy z PSG, nie mogę się doczekać tego spotkania, bo całe życie czeka się na takie mecze. Mam nadzieję, że dobrze się do niego przygotuję. A jeśli chodzi o cele na lodówce, to na pewno będę chciał poprawić statystyki. Muszę to zrobić, żeby mieć jak najwięcej bramek i asyst.

Tymoteusz Kobiela i Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj