W meczu z Puszczą wszystko się Arce zgadzało. Ofensywa funkcjonowała, skuteczność była na dobrym poziomie, defensywa także zrobiła swoje. Zwycięstwo 2:0 jest w pełni zasłużone. Jest tylko jedno „ale”. Trzeba pamiętać, że w Gdyni Puszcza Niepołomice zaprezentowała się beznadziejnie. Po pierwsze nie stracić – pod tym hasłem Arka rozpoczynała mecz z Puszczą. Gdynianie w ostatnich tygodniach zbyt często sami sobie robili krzywdę słabą grą w obronie, tym razem czyste konto musiało być priorytetem. I udało się, ale też nie było to szczególnie trudne zadanie, bo zawodnicy gości nie mieli ani pomysłu, ani jakości, by poważnie przetestować wracającego między słupki Daniela Kajzera. Drużyna trenera Tułacza oddała kilka celnych strzałów, ale ani jednego groźnego.
CZUBAK ROBI SWOJE
Dużą rolę odegrał Sebastian Milewski, typowa szóstka, która czyściła pole za plecami Huberta Adamczyka i Adama Dei. Spisał się dobrze, to był naprawdę obiecujący debiut. Zapamiętany jednak raczej nie będzie, bo w ofensywie brylował Karol Czubak. Sytuacji miał niewiele, ale spisał się znakomicie. W pierwszej połowie oszukał Mrozińskiego w walce w polu karnym doskoczył do dośrodkowania Adama Dei i z rzutu rożnego i zapakował piłkę pod poprzeczkę. Drugi punkt planu odhaczony. Arka w końcu otworzyła wynik meczu.
W drugiej połowie przez moment wydawało się, że Puszcza może ruszyć, w pierwszych pięciu minutach oddała dwa celne strzały, ale później strzeliła sobie prosto w kolano. Tomasz Wojcinowicz sfaulował Deję, dostał drugą żółtą kartkę i zapewnił gdynianom ogromny komfort.
PROJEKT ADAMCZYKA
Więcej miejsca na boisku to woda na młyn dla Huberta Adamczyka. Potrzebował sześciu minut, by zaprojektować i przeprowadzić akcję, a do jej wykończenia wybrał Czubaka. Obsłużył go doskonale, a ten nie pomylił się w sytuacji sam na sam. 2:0, Arka miała już rywala na łopatkach i nie pozwoliła mu wstać.
Gdynianie zagrali dobrze. Bez fajerwerków, ale też bez nerwów. Obrona w końcu zaprezentowała się poważnie, w ofensywie też można wyróżnić kilku zawodników. Przede wszystkim Czubaka, ale mnóstwo dobrej roboty wykonali też Fabian Hiszpański i grający od początku do końca Mateusz Stępień. Są trzy punkty, jest chwila oddechu, gdynianie zrobili krok w kierunku górnych pozycji w tabeli.