Rafał Siemaszko: Moja Arka była klubem rodzinnym. Powrót na szczebel centralny? W grę wchodzi tylko Gdynia

Rafał Siemaszko to postać, której kibicom z Trójmiasta przedstawiać na pewno nie trzeba. Znają go też doskonale w Chorzowie po słynnym golu ręką, ale umówiliśmy się, że o tym rozmawiać nie będziemy. Ten temat został już przewałkowany na wszystkie sposoby. Jest o tym, jak trafił do Luzina, co zamierza tam robić i czy rozważa powrót do poważniejszej piłki. Rozmawiamy też o „jego” Arce, erach „przed” i „po Midakach” i pracy menadżera finansowego. Półtora roku temu Rafał Siemaszko grał jeszcze w ekstraklasie. Dziś jest na peryferiach poważnego futbolu, w czwartoligowym Wikędzie Luzino. Borowiak Czersk, Sparta Sycewice, Anioły Garczegorze – z takimi zespołami mierzy się na boisku. Jak to się stało, że wylądował tak nisko?

– Miałem parę ofert z trzeciej ligi, ale je odrzuciłem. Myślałem, że trafię do Orkana Rumia, gdzie zaczynałem swoją przygodę z piłką, ale wszystko trwało tak długo, że ciężko było mi usiedzieć w jednym miejscu. Chęć gry spowodowała, że dogadałem się z Wikędem. Byli bardziej konkretni i wszystko zadziałało – tłumaczy nam Siemaszko. – Skupiam się na pomocy młodszym zawodnikom, dawaniu wskazówek, jak mogą stawać się lepsi. To jest moja rola, ale też gromadzenie punktów, abyśmy byli jak najwyżej w tabeli – dodaje. Na razie gromadzenie punktów udaje się jednak średnio. W dziewięciu meczach Wikęd odniósł trzy zwycięstwa i jeden remis i zajmuje 15. miejsce.

RAFAŁ SIEMASZKO W PODCAŚCIE ZNAJOMI ZE SŁYSZENIA:

Siemaszko życie piłkarza łączy z pracą menadżera finansowego. Zaprzyjaźnił się z białą koszulą, a piłkarską koszulkę wkłada dużo rzadziej niż wcześniej. Ale myśli o powrocie do poważniejszego grania czasami go nachodzą. – Myślę, że byłaby jeszcze możliwość powrotu na szczebel centralny, jakiś czas temu taka myśl zapaliła mi się w głowie. Ale jeżeli miałby to być jakiś poważniejszy zespół, to wchodziłaby w grę tylko Arka Gdynia – deklaruje napastnik.

Do Arki sentyment ma ogromny, trudno mu się dziwić. Tam odnosił największe sukcesy, ale też czuł się doskonale. – Moja Arka była klubem rodzinnym, po meczach całymi rodzinami spotykaliśmy się w restauracjach, jedliśmy kolacje, organizowaliśmy różne inne spotkania. To było bardzo fajne i zostały do dziś te znajomości. W ekstraklasie są Pavels Steinbors czy Damian Zbozień, w Arce dalej grają Marcus, Adam Danch i Adam Deja. Z nimi trzymam kontakt, długotrwałe przyjaźnie zostają – tłumaczy nam Siemaszko.

Rafał Siemaszko był gościem Znajomych Ze Słyszenia. Obszernej rozmowy z byłym napastnikiem Arki możesz posłuchać także tutaj:

Tymoteusz Kobiela i Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj