Marco Terrazzino? Kawał piłkarza! Pomocnik bohaterem, Lechia znów wyrywa punkty w końcówce

Od pierwszego treningu, właściwie od momentu, w którym pojawił się w Gdańsku, słyszeliśmy, że Marco Terrazzino ma wszystko, by być kozakiem w ekstraklasie. Długo kazał na siebie czekać, wiele tygodni spędził poza kadrą, ale w końcu gra i potwierdza. Pomocnik został bohaterem Lechii, odwrócił losy meczu i zdobywając dwa gole dał gdańszczanom zwycięstwo 2:1 z Zagłębiem Lubin. Gdańszczanie w ostatnich tygodniach mieli jedną bardzo charakterystyczną cechę – świetnie zaczynali. W ekstraklasie od meczu z Lechem Poznań, który odbył się 22 sierpnia, nie przegrywali ani przez minutę. Zagłębie Lubin tę passę przerwało błyskawicznie. Już w 4. minucie Sasa Zivec wyprzedził w polu karnym Ilkay’a Durmusa, ten nie cofnął nogi tylko kopnął przeciwnika, a Bartosz Frankowski bez wahania i słusznie podyktował rzut karny. Filip Starzyński bez problemów zmylił Dusana Kuciaka trafił do siatki. Lechię po raz pierwszy za kadencji Tomasza Kaczmarka czekało więc wyzwanie o nazwie „odrobić straty w lidze”. W Pucharze Polski gdańszczanie zrobić tego nie potrafili.

Kolejnym problemem był fakt, że zwłaszcza w pierwszych dwóch kwadransach gospodarze wyglądali po prostu słabo. Notowali mnóstwo strat – po jednej blisko drugiego gola był Starzyński, ale świetnie zachował się Kuciak – ale też nie potrafili zawiązać dłuższej akcji i wymienić kilku podań. W końcówce pierwszej połowy się przebudzili, ale jeden strzał Mateusza Żukowskiego prosto w bramkarza i drugi, niecelny z rzutu wolnego Macieja Gajosa, to było po prostu bardzo mało. Gdańszczanie do przerwy zasłużenie przegrywali.

KLUCZOWE ZMIANY

Pierwsze minuty drugiej połowy również były słabe i trener Kaczmarek musiał reagować. Już w 53. Minucie dokonał trzech zmian, ale kluczowa była jedna decyzja – wprowadzenie Marco Terrazzino. Gra ruszyła, na początku jeszcze powoli się rozpędzała, ale z każdą minutą było lepiej. Tercet Gajos – Paixao – Terrazzino wyglądał obiecująco, a ten ostatni mógł szybko trafić do siatki, ale przegrał pojedynek oko w oko z Dominikiem Hładunem. Poprawkę zaserwował w 84. minucie, kiedy wykorzystał świetne płaskie podanie Mateusza Żukowskiego. Było 1:1, a gdańszczanie w natarciu.

TERRAZZINO BOHATEREM

Zagłębie wyglądało na oszołomione, z jakości, które prezentowało w pierwszej połowie, nie zostało nic. A Lechia nakręcała się z każdą kolejną akcją i dopięła swego w 94. Minucie. Flavio zachował się znakomicie, utrzymał piłkę w polu karnym i wystawił na 16. metr do Terrazzino. Ten przyłożył i zapakował ją pod poprzeczkę. Wybuch radości, a akompaniamentem był ostatni gwizdek Bartosza Frnakowskiego, który nie wznowił już nawet gry.

Pierwsza godzina Lechii była bardzo słaba, może nawet beznadziejna. Ale za reakcję, umiejętność odwrócenia wyniku i jakość piłkarską trzeba gdańszczan pochwalić. Na zwycięstwo ostatecznie zasłużyli, a drugi raz z rzędu pokazali charakter, wyrywając punkty w końcówce.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj