Siatkarski horror zakończony piątym z rzędu zwycięstwem. Siatkarze Trefla pokonali Asseco Resovię

Piąte z rzędu zwycięstwo siatkarzy Trefla. Gdańszczanie mecz z Asseco Resovią zaczęli bardzo słabo, a potrafili nie tylko się odbudować, ale nawet zdominować rywali. Emocji nie zabrakło, gdańszczanie wygrali 3:2.
Zaczęło się niemal perfekcyjnie. Gdańszczanie bardzo dobrze wyglądali i na zagrywce, i w bloku. W konsekwencji po asie Lukasa Kampy prowadzili 11:6. W tym momencie goście zaczęli odrabiać straty i robili to na tyle skutecznie, że po kilku minutach to właśnie rzeszowianie prowadzili 14:12. Serial punktowy 8:1 robi spore wrażenie. Gdańszczanie zaczęli też od dobrego przyjęcia, ale ostatecznie w skali całego seta wyglądali w tym elemencie kiepsko. 36% pozytywnego przyjęcia to jednak zbyt mało, a przełożyło się to także na jeszcze niższą skuteczność w ataku – 28%. W obu elementach Asseco Resovia wyglądała wyraźnie lepiej (odpowiednio 58 i 60%) i w efekcie goście wygrali dość spokojnie 25:20.

KLUCZOWA DECYZJA WINIARSKIEGO

Drugą partię w dużej mierze Trefl wygrał dzięki znakomitej intuicji Michała Winiarskiego. Gdańszczanie poprawili jakość gry i w ogóle dali sobie szansę, by myśleć o wygraniu seta, ale kluczowa była jedna decyzja. Przy 19:17 o czas poprosił trener gości Marcelo Méndez. Po powrocie na parkiet jego zespół skutecznie zaatakował z drugiej linii, ale Winiarski zdecydował się sprawdzić, czy Nicolas Szerszeń nie przekroczył linii trzeciego metra. To była świetna decyzja, bo szkoleniowiec miał rację, punkt przyznano gdańszczanom i było 20:17. W kolejnych dwóch akcjach rzeszowianie atakowali w aut, a następnie blok obił Bartłomiej Lipiński i było już 23:17, a skończyło się 25:19. Trzeba też dodać, że gdańszczanie zupełnie inaczej wyglądali w ataku (68% skuteczności), a wyraźnie poprawili się też w przyjęciu (47%).

BŁĘDY GOŚCI, DOMINACJA TREFLA

Trefl przewagę utrzymał w trzecim secie, ale też rzeszowianie często szkodzili sami sobie. W całej partii popełnili aż 10 błędów przy siedmiu gospodarzy, a sporą różnicę widać było też w jakości gry blokiem. Gdańszczanie tym elementem zdobyli pięć punktów, rywale zaledwie jeden. I kolejna ważna kwestia – Trefl potrafił punktować przy własnej zagrywce. Zrobił to aż ośmiokrotnie, rywale zaledwie dwa razy. Te elementy złożyły się na obraz seta, w którym emocji po prostu nie było. Gdańszczanie całkowicie dominowali od początku do końca i wygrali 25:19.

Asseco Resovia w czwartym secie dalej popełniała sporo błędów, tylko jeden mniej niż w poprzedzającej partii, ale też kompletnie rozbiła przyjęcie Trefla. Trudno myśleć o sukcesie, jeżeli pozytywnie przyjmuje się na poziomie 22%, a atakuje skutecznie 6 razy na 23 próby. Rzeszowianie w obu tych elementach prezentowali się dużo lepiej, to samo można powiedzieć o bloku i obronie. Emocji znów nie było, ale tym razem to goście wygrali 25:18 i doprowadzili do tie-breaka.

DRESZCZOWIEC W TIE-BREAKU

W piątym secie do połowy trwała walka punkt za punkt i Trefl prowadził 8:7 przy zmianie stron. Wtedy różnicę zagrywką zrobił Karol Urbanowicz. Raz rywale oddali piłkę za darmo, a w kolejnej akcji nadziali się na blok. Przy 10:7 o przerwę poprosił Méndez, ale po niej jego zespół dwukrotnie nie skończył ataku, a Trefl skutecznie skontrował na 11:7. Kolejną, bardzo emocjonującą akcję gdańszczanie przegrali, ale od razu świetnym atakiem odpowiedział Mariusz Wlazły. Przy 12:8 obudziła się Asseco Resovia, korzystając najpierw z zepsutej zagrywki Łukasza Kozuba, a następnie skutecznego ataku Macieja Muzaja. Winiarski grę przerwał więc przy prowadzeniu 12:10. Rzeszowianie uwierzyli i doprowadzili do remisu 13:13. Odpowiedzialność wziął na siebie Wlazły, skutecznie atakując przy pojedynczym bloku. Winiarski znów zaufał Łabie, ten zagrywką odrzucił rywali od siatki i to było kluczowe. Na lewym skrzydle Sama Deroo zatrzymał blokiem Lukas Kampa i zakończył mecz.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj