Długie kryzysy kosztowały zbyt dużo. Trefl przegrał z Grupą Azoty ZAKSĄ w półfinale Pucharu Polski

(Fot. 400mm.pl/Anna Klepaczko)

Nie było sensacji w półfinale siatkarskiego Pucharu Polski. Trefl Gdańsk powalczył, ale miał za mało argumentów, jakości w składzie i sposobów na zagrożenie Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Gdańszczanie przegrali 1:3 (17:25, 21:25, 25:23, 14:25).

Pierwszy set Treflowi uciekł w jednym ustawieniu. Przy 13:13 w pole zagrywki powędrował Marcin Janusz i choć nie słynie z potężnego ciosu serwisowego, to grę gdańszczan w tym momencie kędzierzynianie rozmontowali. Trefl nie potrafił przebić się przez blok, nie udało się też go gubić. Gdańszczanie albo zatrzymywali się więc na rękach rywali, albo atakowali po autach. W efekcie z remisu 13:13 zrobiło się 19:13 dla obrońców trofeum i właściwie było już po secie. Osiem błędów na zagrywce, tylko 39% skuteczności w ataku, dużo słabsze przyjęcie w porównaniu do rywali i sporo błędów własnych – w grze Trefla za dużo było dziur.

KOLEJNY BOLESNY PRZESTÓJ

Wszystko pięknie układało się w drugiej odsłonie. Trefl poprawił zagrywkę, popełniał mniej błędów i choć nie grał wcale rewelacyjnie, to na kędzierzynian w zupełności to wystarczało. Przewaga była ogromna i bardzo bezpieczna – 17:11. Wtedy jednak rywale zdobyli punkt, zrobili przejście, a w polu zagrywki pojawił się Aleksander Śliwka. I całkowicie rozbił przyjęcie, a za tym całą grę Trefla. Ta zapaść była jeszcze większa od tej z pierwszego seta. Blok rywali znów dominował nad atakiem gdańszczan, a ZAKSA nie tylko odrobiła straty, ale też wyszła na prowadzenie 19:17. Trefl kompletnie nie potrafił zareagować na ten kryzys. Łącznie sekwencja wyniosła 14:4 dla kędzierzynian, którzy cały set wygrali 25:21.

Niespodziewanie Trefl ruszył dobrze w trzecim secie. Znów zaczął od przewagi, ale też ją roztrwonił. Udało się jednak uniknąć bolesnych zastojów i trzymać wynik w okolicach remisu. Gdańszczanie poprawili przyjęcie i dużo lepiej wyglądała też ich skuteczność w ataku. Remis był jeszcze w samej końcówce przy 23:23, wtedy zagrywkę zepsuł Norbert Huber, a w kolejnej akcji dobrze spisał się Mateusz Mika i było już tylko 1:2.

DOMINACJA ZAKSY

Wynik kompletnie rozleciał się niestety w czwartym secie. Nie było wyrównanej walki, gonienia wyniku, nawet przestojów. Kędzierzynianie dominowali od początku do końca, brakowało siły ataku w zespole Trefla i możliwości odrobienia strat. Za dużo było też błędów własnych. Grupa Azoty ZAKSA wygrała 25:14, a cały mecz 3:1.

Treflowi pozostaje walka o awans do fazy play-off Plusligi, gdańszczanie za tydzień, 6 marca, w Bełchatowie zagrają z PGE Skrą.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj