Tomasz Kaczmarek: Atmosfera w Łodzi? Prawie taka, jak u nas. Ten mecz wiele mówi o naszej mentalności

(Fot. PAP/Grzegorz Michałowski)

To był naprawdę trudny test dla piłkarzy Lechii. Po ogromnym rozczarowaniu w eliminacjach Ligi Konferencji musieli wrócić do ligowej szarzyzny i zagrać z Widzewem. Okazało się, że przeskok nie był wielki, bo w Łodzi stworzono znakomitą atmosferę. – Ten mecz mówi bardzo dużo o mentalności i ambicji mojego zespołu – powiedział po spotkaniu Tomasz Kaczmarek.

Początek był znakomity, bo Lechia po pięknym strzale Macieja Gajosa prowadziła od 5. minuty. Wydawało się, że będzie odwrotnie niż w Gdańsku, tamten mecz ułożył się Rapidowi, a ten miał ułożyć się Lechii. Ale było jednak inaczej, bo Widzew potrafił się odgryźć i to dwukrotnie. Ostatecznie to gospodarze stworzyli więcej sytuacji i mieli więcej celnych uderzeń. Łodzian napędzało wsparcie ponad 17 tysięcy kibiców.

– Wiedzieliśmy, że w Łodzi jest trudny teren, bo Widzew to nie jest prawdziwy beniaminek. To, co pokazał w dwóch pierwszych meczach robiło wrażenie. Wiedzieliśmy, że tu jest gorąca atmosfera i drużyna, która potrafi grać w piłkę – mówił po meczu Tomasz Kaczmarek. – Gratuluję gospodarzom pięknego piłkarskiego wieczoru, tak nasza ekstraklasa powinna wyglądać wszędzie w każdej kolejce. Atmosfera była prawie tak specjalna jak u nas w czwartek – dodał szkoleniowiec biało-zielonych.

Już po spotkaniu z Rapidem Kaczmarek mówił, że najważniejsze będzie podniesienie drużyny mentalnie. Dusan Kuciak dodawał, że będzie to piekielnie trudne zadanie. Słowak z powodu kontuzji nie mógł zagrać, ale w Łodzi się pojawił. Całemu zespołowi bardzo zależało, by wyjść z dołka.

– Był to dla mnie więcej niż normalny mecz. W piątek cierpieliśmy po odpadnięciu z Ligi Konferencji Europy i chcemy tam wrócić. Dziś zaczęła się dla nas nowa podróż, żeby znów zagrać dobry sezon – mówił Kaczmarek. – Wiedzieliśmy, że mamy szansę, tylko jeśli zagramy jak prawdziwy zespół. Bardziej nie mogliśmy tego udowodnić, bo trzy razy musieliśmy wychodzić na prowadzenie. Drugiego gola straciliśmy w trudnym momencie, kiedy po czwartkowym meczu opadały nam siły. Bramki dla nas strzelali liderzy zespołu, co bardzo dużo mówi o tej grupie, jej mentalności i ambicji – wyjaśnił.

Lechia wielokrotnie musiała polegać na jednej postaci. Skórę zespołowi ratował Kuciak. Przykładem choćby mecze z Akademiją Pandew. Słowak grał jednak z kontuzją ręki i od pewnego czasu wiadomo było, że kiedy zakończy się europejska przygoda, będzie musiał odpocząć (jako pierwszy informował o tym na Twitterze użytkownik Janekx89). Kuciaka nie było więc w kadrze, a zastąpił go Michał Buchalik. Spisał się bardzo dobrze.

– Gratuluję występu Michałowi Buchalikowi. To ważne, żeby zespół wiedział, że zastępca Dusana Kuciaka jest w stanie w kluczowym momencie wybronić nam punkty – podkreślił Kaczmarek. Na razie nie wiadomo, kiedy Kuciak wróci, nie wie tego nawet sztab szkoleniowy, prognozy mówią o kilku tygodniach przerwy. W kadrze nie było też Ilkaya Durmusa i Marco Terrazzino, ale obaj potrzebowali tylko krótkiej przerwy w grze.

Lechię czeka teraz dłuższa, jak na standardy początku sezonu, pauza. Gdańszczanie następnym mecz rozegrają dopiero w sobotę. O 15:00 podejmą Koronę Kielce.

Tymoteusz Kobiela/PAP

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj