Duże szanse na medale polskich lekkoatletów w mistrzostwach Europy w Monachium

(fot. PAP/Adam Warżawa)

Polscy lekkoatleci mają szanse na nawet kilkanaście medali rozpoczynających się w poniedziałek mistrzostw Europy w Monachium. Z ostatnich trzech edycji tych zawodów przywozili po 12 krążków. Część zawodników będzie chciała zrehabilitować się po niezbyt udanych dla nich mistrzostwach świata.

Reprezentacja na mistrzostwa Europy w Monachium, które potrwają do 21 sierpnia, liczy 81 osób.

FAWORYCI

Nasi najwięksi faworyci to młociarze – mistrz świata Paweł Fajdek i mistrz olimpijski Wojciech Nowicki. Obaj na mistrzostwach świata w Eugene zajęli dwa najwyższe stopnie podium.

Wśród pań w tej konkurencji także zwykle Polka stała na pudle. Absencja kontuzjowanej Anity Włodarczyk powoduje jednak, że całe nadzieje skupiają się na medalistce olimpijskiej Malwinie Kopron. Ta jednak w tym sezonie startuje znacznie poniżej oczekiwań i możliwości. Przebłysk i szczyt formy na zawodach w Niemczech oczywiście jest możliwy, ale dotychczasowe rezultaty sezonu 2022 nakazują ostrożność.

W Monachium wystąpi też niespodziewana gwiazda polskiej reprezentacji podczas MŚ w Eugene – Katarzyna Zdziebło. Podwójna wicemistrzyni świata w chodzie sportowym wystartuje jednak jedynie na dystansie 20 km. Ona w tym sezonie zrobiła już znacznie więcej, niż od niej oczekiwano. W Niemczech może powiększyć kolekcję medali, ale… nie musi. Przy dość częstych startach w chodzie sportowym trudno wyrokować, jak zachowa się organizm i czy nie będą widoczne skutki morderczej eksploatacji w trakcie mistrzostw świata.

DUŻO SZANS MEDALOWYCH

– Trzeba spokojnie podejść do szans medalowych. Czekam z niepokojem, ale też z nadzieją na start części zawodników, którzy troszkę słabiej spisali się w mistrzostwach świata w Eugene. Liczę, że pokażą teraz dobrą dyspozycję. W statystykach zawsze to dobrze wygląda i jest dużo szans medalowych. Potem jednak liczy się rzeczywistość zawodów i dyspozycja dnia – powiedział PAP dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki. W jego ocenie powtórzenie dorobku medalowego z Zurychu (2014), Amsterdamu (2016) i Berlina (2018), byłoby startem rewelacyjnym.

– Może być trudno o aż tyle medali. Wynik na poziomie 8-10 uznałbym za bardzo dobry start – ocenił Kęcki.

KOBIECA SZTAFETA 4×400 m

Przywrócenie dobrej atmosfery i powrót na ścieżkę sukcesów – bogatą w medale w ostatnich latach –  to zadanie kobiecej sztafety 4×400 m. W USA pojawiło się w niej sporo napięć, problemów wewnątrz grupy, ale i indywidualnych – zdrowotnych. Tak szybko biegających na 400 m Polek nie było jednak od dekad, co pokazała już po mistrzostwach świata Natalia Kaczmarek. W mityngu Diamentowej Ligi na Stadionie Śląskim w Chorzowie uzyskała czas 49,86, który jest drugim wynikiem w historii polskiej lekkoatletyki, po rekordzie kraju Ireny Szewińskiej – 49,28.

Regularnie na poziomie 50,5 sekundy biega Anna Kiełbasińska – ósma indywidualnie w Eugene. Obie mają prawo liczyć na skuteczną walkę o podium na 400 m w starcie indywidualnym. W sztafecie głównymi rywalkami Polek powinny być Brytyjki i Holenderki.

Dyrektor sportowy PZLA zwrócił uwagę na problemy zdrowotne tej grupy. – Do mediów przebiły się głównie sprawy pozasportowe, a problemów zdrowotnych dziewczyn było dużo. Pamiętajmy też, że mówimy o zawodniczkach, które rok temu sięgnęły po złoto i srebro igrzysk olimpijskich w mikście oraz sztafecie żeńskiej. Część z nich po latach świetnych występów musi mieć troszkę oddechu, a nieco słabsza dyspozycja jest w roku poolimpijskim czymś naturalnym – podkreślił Kęcki.

DECYDUJĄ NIUANSE

Na swój pierwszy seniorski sukces duże szanse ma młodziutka Pia Skrzyszowska. Płotkarka trenowana przez swojego tatę Jarosława Skrzyszowskiego podczas Diamentowej Ligi w Chorzowie poprawiła rekord życiowy dwukrotnie i wywindowała go do poziomu 12,51. To rekord Starego Kontynentu do lat 23 w biegu na 100 m przez płotki. Wśród zgłoszonych do ME zawodniczek Polka legitymuje się drugim czasem.

Trzecie miejsca w takich zestawieniach zajmują pozytywni bohaterowie zawodów w Eugene – czwarta w siedmioboju Adrianna Sułek, czwarty w biegu na 110 m ppł Damian Czykier, a także piąta w biegu na 1500 m Sofia Ennaoui. Swojej szansy na pierwszy medal seniorskiej imprezy na otwartym stadionie będzie też szukać sprinterka Ewa Swoboda, która jednak ostatnio też zmagała się z kłopotami zdrowotnymi.

– Zarówno na 100 metrów, jak i na 100 m ppł decydują niuanse. Słabsze wyjście z bloków i nie ma medalu. Nie zawieszajmy nikomu krążków na szyi. Nasi zawodnicy mogą walczyć o medale, są w formie, ale i tak zdecyduje dyspozycja dnia – zauważył Kęcki.

NOWE NAZWISKA

Podkreślił również politykę PZLA polegającą na jak najszerszym oswajaniu z taką imprezą w roku poolimpijskim młodych zawodników. Stąd też w w składzie sporo nowych nazwisk. Są to m.in. specjaliści od 200 m – Nikola Horowska i Łukasz Żok, skacząca w dal Anna Matuszewicz czy biegająca na 800 m Adrianna Czapla.

W radiowej „Dogrywce” szanse Polaków, ze szczególnym uwzględnieniem lekkoatletów z Trójmiasta, ocenili Rafał Bała z „Jedynki” i Włodzimierz Machnikowski z Radia Gdańsk.

PIERWSZY MEDAL

Aleksandra Lisowska wygrała maraton w lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Monachium. Polka uzyskała czas 2:28.34.

Lisowska jest pierwszą Polką w historii, która zdobyła medal ME w maratonie. Przez większość dystansu biegła w czołowej grupie, a po 40. kilometrze oderwała się od rywalek i stopniowo powiększała przewagę. To pierwszy medal polskich lekkoatletów w rozpoczętych w poniedziałek ME w Monachium.

Druga była Chorwatka Matea Parlov Kostro (2:28.42), natomiast trzecie miejsce zajęła Holenderka Nienke Brinkman (2:28.52).

PAP/Włodzimierz Machnikowski/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj