Mamy dobry zespół, co pokazaliśmy w poprzednim sezonie. Teraz musimy do tego wrócić – zadeklarował trener Maciej Kalkowski. We Wrocławiu biało-zieloni będą musieli sobie radzić bez Ilkaya Durmusa, który nie zdążył wrócić do pełni sił.
CZERWONA LATARNIA
W siedmiu spotkaniach Lechia wywalczyła zaledwie cztery punkty i zamyka tabelę ekstraklasy. Po przegranej na własnym stadionie 0:3 z Lechem Poznań posadę stracił trener Tomasz Kaczmarek, którego zastąpił jeden z asystentów – Kalkowski.
Pod wodzą 48-letniego szkoleniowca biało-zieloni po słabej grze zremisowali u siebie w poprzedniej kolejce z Wartą Poznań 0:0.
– Mamy doświadczony zespół, a mieliśmy spętane nogi, a także zablokowaną głowę. Z tego meczu nikt z nas nie był zadowolony, dlatego w tym tygodniu tak ułożyłem treningi, aby piłkarze uwierzyli, że potrafią grać w piłkę, potrafią się szukać na boisku, a futbol wciąż sprawia im radość – powiedział Kalkowski przed wyjazdem na Dolny Śląsk.
STRZELECKA NIEMOC
W siedmiu meczach Lechiści strzelili tylko pięć goli. O jedną bramkę mniej ma na koncie tylko Zagłębie Lubin.
– Nie tylko ja w ostatnim spotkaniu zauważyłem, że w ofensywie nie zagraliśmy za dobrze. Nie byliśmy z tego dumni i o tym już rozmawialiśmy. Liczę w sobotę na zdecydowanie większą naszą kreatywność i odwagę w ataku. Lechia to naprawdę dobry zespół, co pokazaliśmy w poprzednim sezonie. Teraz musimy do tego wrócić. Chcę wykorzystać ten potencjał, jednak w ostatnim okresie pokazywaliśmy go na treningach od poniedziałku do piątku, a mecze są przecież w weekend – skonstatował trener.
JESTEM GOTOWY
Maciej Kalkowski poprowadzi zespół we Wrocławiu oraz tydzień później w Gdańsku przeciw Jagiellonii. Pytany, czy liczy na więcej, czyli w razie korzystnych wyników na szansę pracy do końca sezonu, przyznał, że jest gotowy.
– Nie ja się będę zatrudniał ani zwalniał, są od tego w klubie mądre głowy, ale chcę przysporzyć im trochę kłopotu. Zapunktujmy na Śląsku, zobaczymy, co wyjdzie z Jagiellonią i potem niech się dzieje, co chce. Ja jestem przygotowany na każdą role w tym klubie – powiedział.
Włodzimierz Machnikowski/am