Zaczęło się fatalnie, ale skończyło znakomicie. Piłkarze Arki potwierdzili, że mają ogromne możliwości ofensywne. Od pierwszych minut przegrywali z rewelacyjnym w tym sezonie Ruchem Chorzów, by ostatecznie pewnie wygrać 4:2. Znów świetnie wyglądał najskuteczniejszy duet żółt0-niebieskich. Omran Haydary i Karol Czubak zabawili się z obrońcami „Niebieskich”, ale znów dwukrotnie zawiodła obrona.
Mecz dla Arki rozpoczął się być może najgorzej, jak mógł. Już w pierwszych minutach Ruch zaskoczył gości rozegraniem rzutu wolnego, Bartosz Rymaniak zareagował instynktownie, ale źle, bo w polu karnym objął Daniela Szczepana, a napastnik chorzowskiego zespołu wykorzystał to, padł na murawę i wywalczył „jedenastkę”. Sam poszkodowany podszedł do piłki, uderzył źle, bo Kacper Krzepisz miał strzał na dłoniach, ale nie był w stanie go zatrzymać. Piłka przełamała ręce bramkarza i Ruch od 7. minuty prowadził.
SŁABE OGNIWO RUCHU
Gdynianie mieli spore problemy przy stałych fragmentach gry. Właściwie przy każdym rzucie wolnym lub rożnym Ruchu, w polu karnym Krzepisza robiło się gorąco. To był sposób gospodarzy na to spotkanie. Pomysłem gości było zagranie tak, jak grają prawie zawsze: szybko przy piłce, szukając wolnych stref i próbując odzyskać piłkę na połowie przeciwnika. Arkowcy wykorzystywali też boczne sektory, zwłaszcza po lewej stronie, bo tam zlokalizowali słabe ogniwo „Niebieskich”, a był nim Filip Nawrocki. Obrońca zupełnie nie radził sobie z Omranem Haydarym, a Afgańczyk wykorzystał to, kreując w ten sposób dwie akcje bramkowe.
Zaczął od gola po pięknej akcji Czubaka i Huberta Adamczyka, ale był na spalonym. W 29. minucie próbował ograć Nawrockiego, wyszło mu podanie do Przemysława Stolca, który ruszył do linii końcowej i dograł do Karola Czubaka. Napastnik w swoim stylu przełożył piłkę z lewej na prawą nogę, uderzył, był jeszcze rykoszet i piłka wpadła do bramki obok bezradnego Jakuba Bieleckiego. W 43. minucie Haydary znów próbował dryblingu i znów nieskutecznie, ale ruszył ostro pressingiem i odzyskał piłkę, którą stracił Nawrocki. Najlepszy strzelec Arki wymienił dwa podania z Czubakiem, to drugie było już asystą. Czubak skompletował dublet.
HAYDARY ZNÓW STRZELA
Wydawało się, że na tym Arka poprzestanie w pierwszej połowie, ale ekipa Ryszarda Tarasiewicza w doliczonym czasie gry spróbowała raz jeszcze. Znów nieco pomógł przypadek, ale głównie jednak umiejętności Christiana Alemana, który zanotował piękną asystę, i Haydary’ego, który wyszedł za linię obrony i huknął potężnie pod poprzeczkę. Po dwóch meczach bez gola Haydary wrócił do strzelania. 3:1 do przerwy, znakomity wynik na terenie dotychczasowego lidera.
Po przerwie mecz nie był już tak dynamiczny. Arce zależało na uspokojeniu tempa, zwolnieniu i uporządkowaniu gry. Nastawiała się raczej na wyprowadzenie szybkich ataków niż spychanie rywala do defensywy przez posiadanie piłki. Problemem Tarasiewicza jest na pewno fakt, że musiał po przerwie dokonać dwóch wymuszonych zmian. Stolc i Aleman z powodów zdrowotnych nie wytrzymali do ostatniego gwizdka.
NERWOWE CHWILE
Nie udało się też utrzymać tak korzystnego wyniku. W doliczonym czasie gry gdynianie wpuścili gospodarzy na swoją połowę, a ci spokojnie, cierpliwie i skutecznie rozegrali akcję. Zrobili to w stylu Arki, dokładnie, szybko i po ziemi. Płaskim strzałem Krzepisza w 92. minucie pokonał Tomasz Swędrowski. Zrobiło się nerwowo, ale gospodarze chwile później sami sobie odebrali szanse na wywalczenie punktu. Bramkarz Bielecki przy rzucie rożnym ruszył w pole karne Arki, gdynianie wybronili się i Sebastian Milewski wyprowadził kontratak. Wypuścił Adamczyka, a ten dobiegł do pustej bramki, celebrując gola jeszcze przed strzałem.
Obrona dwukrotnie zawiodła, ale tym razem bez konsekwencji. Gdynianie niepotrzebnie podnieśli sobie ciśnienie. Ostatecznie skończyło się tylko jeszcze bardziej efektownym zwycięstwem i bramką Adamczyka, który bardzo potrzebuje liczb, by wrócić do formy z poprzedniego sezonu. Ruch nie jest już liderem, wyprzedziła go Puszcza Niepołomice. Arka jest na czwartej pozycji, do drugich „Niebieskich” traci dwa punkty, a do Puszczy trzy. W czołówce jest bardzo ciasno.
Tymoteusz Kobiela