Australijczykiem zachwycają się rywale i koledzy z drużyny. „To bóg przyjęcia i obrony”

(Fot. PAP/Adam Warżawa)

Transfer Luke’a Perry’ego do Trefla Gdańsk nie wywołał szczególnego hałasu. Elektryzują atakujący i przyjmujący, w dalszej kolejności pewnie rozgrywający i środkowi, ale nie libero. Australijczyk potrzebował jednak zaledwie kilku tygodni, by pokazać, że jest znakomitym zawodnikiem. Najpierw podczas treningów, a teraz już podczas meczów po prostu zachwyca.

– To jeden z topowych libero na świecie – mówił nam przed sezonem prezes Trefla Dariusz Gadomski. Te słowa można było traktować z pewnym dystansem, bo jeżeli rzeczywiście Perry jest takim „kozakiem”, do dlaczego trafił do Trefla? Swoją rolę odegrał w tym Andrea Anastasi, bo to właśnie Włoch kontaktował się z Australijczykiem przed transferem. Ostatecznie Andrei w Gdańsku nie ma, a Luke jest i spisuje się znakomicie.

W pięciu meczach Perry przyjmował piłkę łącznie 82 razy. Popełnił zaledwie trzy błędy, po jednym w spotkaniach z PGE Skrą Bełchatów, Cuprum Lubin i Cerrad Enea Czarnymi Radom. Radzi sobie z nawet najtrudniejszymi zagrywkami, po poza 3 błędami tylko dziewięciokrotnie zanotował przyjęcie negatywne. Z 82 piłek aż 70 przyjął dobrze, a 32 perfekcyjnie. 75,61% pozytywnego przyjęcia to absultnie najlepszy wynik w lidze, drugi w rankingu Dustin Watten ma „zaledwie” 61,11%.

– Kibice z Gdańska są do tego już przyzwyczajeni. Luke zawsze grał dobrze w przyjęciu i obronie. To jest klasa sama w sobie. Moim zdaniem jest najlepszym libero w PlusLidze – mówił nam po meczu atakujący Cerrad Enea Czarnych Damian Schulz. O krok dalej poszedł klubowy kolega Perry’ego Patryk Niemiec. – To jest bóg przyjęcia i obrony. Niesamowicie porusza się po boisku, bardzo mu tego zazdroszczę. Ze świecą szukać drugiego takiego zawodnika – zachwycał się środkowy gdańskich lwów.

Można było obawiać się o to, jak będzie wyglądało przyjęcie Trefla, kiedy wypadł Piotr Orczyk. Przed meczem z radomianami wiadomo było też, że z powodu urazu mięśni brzucha Jan Martinez Franchi również nie nadaje się do gry. Wystąpili więc młodzi i dali radę, ale mogli czuć się pewnie, mając obok siebie takiego specjalistę. Luke Perry to rosnąca gwiazda PlusLigi i prawdziwy skarb Trefla Gdańsk.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj