Konflikt na linii MKOl-IBA. W tle udział Rosjan i wykreślenie boksu z programu igrzysk

(Fot. Wikimedia Commons)

Boksu możemy nie zobaczyć już na igrzyskach w Paryżu. Powodem jest konflikt Międzynarodowej Federacji Boksu (IBA) z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim (MKOl). Chodzi przede wszystkim o łamanie zakazu organizacji własnego systemu kwalifikacji do igrzysk w Paryżu przez IBA. 

Turnieje organizowane przez IBA straciły już wcześniej status imprez kwalifikacyjnych do IO. Powodem tego jest fakt, że Międzynarodowa Federacja boksu nie tylko dopuszcza do udziału sportowców z Rosji i Białorusi, ale również zezwala na reprezentowanie tych krajów pod ich flagą oraz hymnem. Jest to niezgodne z polityką Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który rozpatruje udział sportowców z Rosji i Białorusi jedynie pod neutralną flagą, co jest przyczyną ataku Rosji na Ukrainę.

Przyczyna buntu ze strony IBA jest oczywista. Prezesem federacji jest powiązany z Kremlem Rosjanin Umar Kremlow. Na tym powiązania z Rosją się nie kończą. IBA jest wspierana również przez rosyjską firmę energetyczną Gazprom.

– Przedłużenie umowy sponsorskiej z Gazpromem to tylko potwierdzenie, że IBA będzie nadal zależna od firmy w dużej mierze kontrolowanej przez rosyjski rząd. MKOl będzie musiał wziąć to wszystko pod uwagę, podejmując dalsze decyzje, które mogą obejmować wykluczenie boksu z igrzysk w Paryżu – można przeczytać w oświadczeniu MKOl.

BOJKOT MISTRZOSTW ŚWIATA

Mistrzostwa świata kobiet organizowane przez IBA mają odbyć się w dniach 15-26 marca w New Delhi. Następnie w dniach 1-15 maja w Taszkencie mają się odbyć również mistrzostwa świata mężczyzn. Międzynarodowa Federacja Boksu nie myśli nawet o tym, że na tych imprezach mogłoby zabraknąć Rosjan i Białorusinów reprezentujących swój kraj pod ich flagą. Apeluje również o „niebycie ofiarą politycznych rozgrywek”.

– Mistrzostwa świata byłyby otwarte dla wszystkich sportowców, w tym Rosjan i Białorusinów, aby dać każdemu prawo do rywalizacji, a nie bycia ofiarą politycznych rozgrywek kilku narodowych federacji. Sportowcy ze wszystkich federacji narodowych mogliby walczyć o chwałę i spełnić swoje marzenie o zostaniu mistrzami świata – mówił Kremlow.

Z organizacją mistrzostw na takich warunkach walczy nie tylko MKOl, ale również wszelkie związki bokserskie. Na bojkot najbliższych mistrzostw świata zdecydowało się już kilkanaście krajów, w tym Polska.

– Jako jeden z pierwszych związków sportowych po wybuchu wojny na Ukrainie podjęliśmy uchwałę, że nie będziemy rywalizowali w zawodach, w których wezmą udział Rosjanie i Białorusini. Od tamtego momentu nie podjęliśmy nowej uchwały, więc tamta obowiązuje. Jesteśmy konsekwentni w działaniu – zapowiedział Maciej Demel, wiceprezes Polskiego Związku Bokserskiego.

NA IGRZYSKACH NIEMAL OD POCZĄTKU ISTNIENIA

Tradycje związane z boksem na igrzyskach olimpijskich sięgają nawet 648 roku p.n.e. Do programu igrzysk wprowadzono wtedy Pankration, który w dzisiejszych czasach przypominałby coś w rodzaju połączenia boksu i zapasów. W 393 roku n.e. cesarz Teodozjusz I zakazał organizacji igrzysk olimpijskich, uznając je za rozrywkę pogańską. W konsekwencji pankration stopniowo zanikł.

Boks powrócił do programu olimpijskiego podczas igrzysk w Saint Louis w 1904 roku. Od tamtej pory pojawia się na igrzyskach regularnie, co może jednak dobiec końca. Działania IBA spowodowały, że dyscyplinę już wstępnie wykreślono z programu igrzysk w Los Angeles w 2028 roku. Proces usunięcia boksu może nastąpić jednak szybciej. Zamieszanie wokół organizacji „nielegalnych” imprez kwalifikacyjnych sprawia, że MKOl rozważa wykreślenie dyscypliny z listy najbliższych igrzysk w Paryżu, które odbędą się w 2024 roku.

NEUTRALNOŚĆ TO ZA MAŁO

Jak wcześniej wspomniano, MKOl dopuszcza pomysł umożliwienia startu rosyjskich sportowców w igrzyskach. Ci mieliby jednak występować pod neutralną flagą, a w przypadku wywalczenia złota, nie odgrywano by ich hymnu. Pomysł ten jednak wywołuje kontrowersje i pojawiają się głosy na temat tego, że Rosjan nie powinno być na igrzyskach wcale.

– Nie łudźmy się. Nie widziałem ani jednego (rosyjskiego) sportowca, który otwarcie opowiedziałby się przeciwko wojnie, a już na pewno żadnego z aktywnych sportowców. Nie może tak być, że wolnemu światu ciągle powtarza się: ”Ale cóż sportowcy mają z tym wspólnego?”. To wszystko jest powiązane. Sport ma z tą wojną szalenie dużo wspólnego – mówił Władimir Kliczko, były mistrz świata i złoty medalista olimpijski w boksie.

– Przewodniczący MKOl Thomas Bach powinien pojechać do Buczy. Czas, żeby porównał moskiewską propagandę z rzeczywistością – dodał Kliczko.

 

Jakub Krysiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj