Łukasz Smolarow zabiera głos w sprawie Lechii. „Jest sześciu kandydatów na stanowisko trenera”

(Fot. Twitter/Lechia Gdańsk)

Lechia pożegnała się z Ekstraklasą i zakończyła sezon z 30. punktami na koncie. Głos w sprawie sytuacji w klubie zabrał dyrektor sportowy Łukasz Smolarow. – To był rok kryzysowy i oparty na podziale. Nie byliśmy jednością – powiedział podczas konferencji prasowej.

Po 15 latach Lechia pożegnała się z najwyższą klasą rozgrywkową. Sytuacja dotknęła kibiców szczególnie ze względu na fakt, że jeszcze na początku sezonu biało-zieloni walczyli w eliminacjach do Ligi Konferencji.

– To nie był wypadek przy pracy, bo w strefie spadkowej przebywaliśmy dłużej niż w wyższych partiach tabeli. Cel, czyli utrzymanie, był oczywisty, ale nie zadziałała codzienna współpraca. Była taka szarpana, od wydarzenia do wydarzenia. Momentami sytuacja się naprawiała, ale nie na długo. Różne wstrząsy miały czasami pozytywny oddźwięk, ale był on krótkotrwały. Nigdy tej sytuacji nie poprawiały na dłużej – powiedział podczas konferencji prasowej Smolarow.

Dyrektor sportowy uważa, że przez ostatni rok Lechia była podzielona na wielu poziomach.

– Nie byliśmy jednością i moim zdaniem tego nie udało się, pomimo różnych prób i zabiegów, zespolić i połączyć. Chodzi o relacje wewnątrz drużyny, o relacje sztabu z drużyną i klubu z drużyną, a także, na koniec, wyeksponowane relacje kibiców z drużyną. To był rok kryzysowy i oparty na podziale – ocenił.

ZA DUŻO TRENERÓW, BRAK ZGRANIA, STARZEJĄCA SIĘ DRUŻYNA

W minionym sezonie gdańszczan prowadziło czterech trenerów – Tomasz Kaczmarek (w 6 meczach, zdobył 3 punkty, co daje średnią 0,5 pkt. na spotkanie), Maciej Kalkowski (w 3 meczach – 2 pkt., średnio 0,67 pkt.), Marcin Kaczmarek (w 16 meczach – 20 pkt., średnio 1,25 pkt.) oraz David Badia (w 8 meczach – 5 pkt., średnio 0,63 pkt.).

– Trenerów było zdecydowanie za dużo. Jestem zwolennikiem, żeby danemu szkoleniowcowi pozwolić pracować jak najdłużej i próbować szukać innych rozwiązań – zadeklarował.

Działacz biało-zielonych przekonuje, że szwankowało też poświęcenie dla zespołu.

– Potrzebne było stawianie na pierwszym miejscu „my” ponad „ja”. Nie udało się, natomiast w drużynie każdy ma do odegrania swoją rolę. Muszą być liderzy i wirtuozi, ale także ludzie pracowici. A my dublowaliśmy liderów, może było ich zbyt wielu. Widać to zresztą bardzo dobrze po wędrówce opaski kapitana – stwierdził.

Smolarow nie ukrywa, że Lechia była również bardzo zaawansowana wiekowo.

– Pod tym względem zespół powinien być zbalansowany, natomiast u nas było wielu bardzo doświadczonych zawodników. Średnia wieku pierwszej jedenastki wynosiła 29,6 lat, byliśmy ekipą zdecydowanie starszą od przeciwników. Starzeliśmy się z sezonu na sezon, a z pięciu najstarszych drużyn spadły trzy. Liczba zaniechań jest duża, a na degradację nie pracuje się przez miesiąc – zauważył.

Dodał, że w trakcie sezonu nie brakowało sloganów, że Lechia ma jakość, a poszczególni zawodnicy umiejętności. Nie tworzyli oni jednak zespołu, a sukces odnoszą i wygrywają drużyny.

– Trenerzy, z którymi rozmawiałem, podkreślali, że Lechia nie jest drużyną energetyczną, że nie widzą wielkiej woli. A ponadto jest słaba w polu karnym, zarówno swoim, jak i rywali. Łatwo nam strzelić gola, natomiast my nie jesteśmy „głodni” i zachłanni, aby samemu tę bramkę zdobyć. Kiedyś lechiści po trzech rzucali się we własnym polu karnym, aby zablokować piłkę, co obecnie jest domeną Rakowa, potrafiliśmy też dobijać uderzenia, bo mieliśmy pod bramką rywali kilku piłkarzy. Potwierdzają to statystyki. Bramki zdobyte – ostatnie miejsce, bramki stracone – drugie od końca – skomentował.

NOWY TRENER I NOWA DRUŻYNA

Smolarow podkreślił, że z jego trenerskiej perspektywy szalenie ważna jest także inwestycja w sztab trenerski, a w Lechii to grono zmniejszało się.

– Zabrakło, chociażby trenera przygotowania mentalnego. Nie twierdzę, że on załatwi wszystkie problemy, aczkolwiek to minimalizuje ryzyko. W kontekście motorycznym nie było tendencji wzrostowej, ale za to odpowiedzialne były wcześniej dwie osoby, a ostatnio jedna. Nie było też nikogo, kto na żywo oglądał mecze rywali. Te osoby gwarantowały lepszą pracę. Mamy trzy osoby mniej, a zamiast uszczuplać sztab, wolałbym mieć dwóch-trzech piłkarzy mniej. Do tego doszły liczne i poważne kontuzje – wyliczył.

Lechia wznowi treningi 14 czerwca. Z wypożyczeń wracają bramkarz Antoni Mikułko oraz zawodnicy z pola – Miłosz Szczepański, Jan Biegański, Łukasz Zjawiński i Tomasz Neugebauer. Do pierwszego zespołu ma także zostać włączonych czterech-pięciu graczy z ekipy juniorów.

Na razie nie wiadomo, jacy piłkarze pozostaną w Gdańsku.

– Odbyliśmy wstępną rundę rozmów z zawodnikami bieżącego składu, ale to nie są proste sprawy. Zmiany będą duże albo bardzo duże, bo Lechia potrzebuje odświeżenia. Mamy listę skautingową, w której są piłkarze z pierwszej ligi albo z pogranicza, którzy grali w ekstraklasie, ale nie zrobili w niej furory. Chciałbym też, żeby to byli gracze w miarę młodzi, w przedziale 22-26 lat – wyjaśnił.

Jest sześciu polskich kandydatów na stanowisko trenera. Nowy szkoleniowiec ma poprowadzić pierwszy trening, powinien też przyjść do Lechii z własnym sztabem.

– Ma to być zgrana grupa. Przedstawiłem zarządowi dwie wizje, jak to miałoby wyglądać – jest plan A i plan B. Zobaczymy, w jaką pójdziemy wersję. Od razu zaznaczam, że mnie, chociaż w mediach byłem wskazywany jako pewniak do objęcia tej funkcji, w tym gronie nie ma. Im szybciej zamkniemy ten sezon, czyli podsumujemy i powiemy, co było źle, tym lepiej. Od razu musimy zacząć odbudowę, a nie przeżywać degradację przez kolejne pół roku – podsumował Smolarow.

 

PAP/jk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj