Po ponad dwóch tygodniach od przejęcia zespołu Szymon Grabowski przedstawił się kibicom. Prezentacja była krótka i zdawkowa: pozował do zdjęcia, uścisnął dłoń prezesa i powiedział kilka – dosłownie – ładnych słów. Teraz szkoleniowiec szerzej przedstawił swój plan, a jest on bardzo ambitny, bo Grabowski chciałby, żeby cały klub się zmienił.
Szkoleniowiec wspominał o tym podczas mniej oficjalnych rozmów przy okazji pierwszego treningu, teraz otwarcie potwierdził w wywiadzie dla klubowych mediów. – Moja wizja opiera się nie tylko na pierwszej drużynie. Podczas rozmów przedstawiłem to, jak widzę cały klub. Rozpoczynając od samej góry, czyli od właściciela, a schodząc niżej. Podstawą, na której można budować, jest to, że wszyscy idą w jednym kierunku i dążą do upragnionego celu – tłumaczył Grabowski.
Trudno się z nim nie zgodzić, bo choć trąci to nieco banałem, to w Lechii te podstawowe rzeczy zostały zaniedbane. Sprawy finansowe to jedno, ale spójna budowa zespołu, pozyskiwanie zawodników pasujących do wizji trenera, pozbywanie się tych, którzy są już zbędni czy współdziałanie na różnych poziomach pionu sportowego – te kwestie działy źle albo po prostu nie działały na przestrzeni ostatnich kilkunastu czy też kilkudziesięciu miesięcy.
LECHIA MOGŁA ZAROBIĆ PONAD MILION EURO
Przykładem decyzji, którą z perspektywy czasu trudno jest logicznie obronić, było zablokowanie transferu Łukasza Zwolińskiego. Napastnik latem 2022 roku miał świetne oferty. Najpierw z Izraela, ale to było jeszcze przed eliminacjami Ligi Konferencji. Potem – już po odpadnięciu – z Francji.
– Właściwie byłem spakowany na testy medyczne, bo byłem pewny, że klub mnie puści. Przecież to nie tylko dla mnie życiowa okazja, a też dla Lechii, bo mieć możliwość takiego zarobku za zawodnika, któremu za rok kończy się kontrakt, to sytuacja win-win – opowiadał w wywiadzie Przemysława Langiera dla portalu goal.pl.
OFERTA ODRZUCONA NA INSTAGRAMIE
I znów – trudno się nie zgodzić. Kwota odstępnego, zdaniem Zwolińskiego, przekraczała milion euro. A mowa przecież o zawodniku wówczas 29-letnim, który miał już tylko rok obowiązującego kontraktu i – z całym szacunkiem dla dokonań – w najlepszych sezonach strzelał 16 goli we wszystkich rozgrywkach. To nie są liczby rzucające na kolana.
Najciekawszy jest jednak finał tej transferowej historii. – Potem na Instagramie prezesa pojawił się wpis, że “żadnego zawodnika nie puścimy”. I w ten sposób, z Instagrama, dowiedziałem się, że oferta za mnie została odrzucona. I to zabolało – opowiadał napastnik. Trudno nie odnieść wrażenia, że o takich właśnie historiach może myśleć Grabowski. Brzmi to jak anegdota o półamatorskim zespole, a mowa o klubie, który reprezentował wówczas ekstraklasę na europejskich arenach.
BRAKUJE PIŁKARZY
Wracając do Grabowskiego. Może próbować wpływać na to, jak klub funkcjonuje (efekty zobaczymy, ale trudno – znając najnowszą historię – być optymistą), ale najważniejsze zadania będzie miał jednak na boisku. Tam ma mnóstwo roboty do wykonania, a narzędzi na razie brakuje. Mowa o piłkarzach. Nie chodzi o to, że trzeba wzmocnić zespół. Tę drużynę trzeba stworzyć, pozyskując zawodników. Dosłownie brakuje ludzi.
Na konkrety w kwestiach sportowych trzeba więc poczekać, ale fundamenty swojej filozofii Grabowski bardzo jasno wyznacza. – Ktokolwiek będzie w drużynie, odda siebie całego, to mogę obiecać. Ta drużyna nie będzie byle jaka. Bardzo zależy mi na utożsamianiu się z klubem, z barwami, z kibicami. Od tego muszę zacząć – zapewnia szkoleniowiec, który w przeszłości pokazał już, że utożsamianie z kibicami to w jego przypadku nie tylko puste hasła.
@LechiaGdanskSA
@Lechianet
@LechiaHistoria
@lechiagdapl
macie trenera kozaka!Powodzenia @sz_grabowski
✊ pic.twitter.com/3eVnzEXVSw—
Franklin Saint (@saintfranklin05) June
14, 2023
Lechia niewątpliwie ma w swoich szeregach trenera, który może robić rzeczy wyjątkowe. Ale też trenera niedoświadczonego, który zderzyć się musi z trudną rzeczywistością klubu w rozsypce i przebudowie. W Gdańsku jest trochę tak, że szkoleniowiec zamiast skupić się na swojej pracy, musi gasić pożar za pożarem, a zespół tworzyć nieco przy okazji. Pytanie, jak skutecznym strażakiem będzie Grabowski w tych okolicznościach.
Tymoteusz Kobiela