Gdy ostatni raz Lechia grała przeciwko Zniczowi, do zespołu z Pruszkowa należał Robert Lewandowski. Po 15 latach zmierzą się ponownie – tym razem jako spadkowicz z ubiegłego sezonu i „beniaminek”. – To drużyna mądrze budowana przez trenera Mariusza Misiurę – ocenia najbliższych rywali trener Szymon Grabowski.
Niezbyt dobry start sezonu w pierwszej lidze zalicza prowadzona przez Grabowskiego Lechia – po trzech kolejkach gdańszczanie mają na koncie cztery punkty. Mimo wszystko nastroje w klubie są dobre, a przyszłość – obiecująca. Wpływają na to przede wszystkim mocne transfery, które dają nadzieję na zmianę.
– Do końca okna transferowego chcemy mieć jak najmniejsze straty do czołówki. Obecną zdobycz punktową oceniam jako niezadowalającą. Mogliśmy się pokusić o punkt, a nawet dwa więcej. Jednak szanujemy to, co mamy, bo na boisku zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Drużyna, która jeszcze niedawno nie miała zawodników i koszulek oraz nie rozgrywała sparingów w nienajgorszym stylu uzbierała cztery punkty – stwierdza szkoleniowiec.
„BENIAMINEK” ZE ŚWIETNYM STARTEM
Tym razem biało-zielonym przyjdzie zmierzyć się ze Zniczem Pruszków. W zeszłym sezonie od Lechii dzieliły ich dwie klasy rozgrywkowe, teraz spotykają się na tym samym szczeblu. Bez względu na status „beniaminka” Grabowski trzyma rękę na pulsie i nie pozwala zawodnikom na lekceważenie rywali.
– Mocno uczulaliśmy zawodników, że w żadnym momencie nie możemy lekceważyć Znicza. To drużyna mądrze budowana przez trenera Mariusza Misiurę, gdzie obrona zaczyna się już od napastników. Dorobek punktowy i to, jak ten rywal prezentuje się na boisku, pokazuje dosadnie, z jak dobrym rywalem będziemy się mierzyć – podkreśla.
SIŁA PŁYNĄCA Z JEDNOŚCI
Znicz po trzech kolejkach ma na koncie siedem punktów. Drużyna wygrywała z Resovią Rzeszów i Zagłębiem Sosnowiec, a zremisowała z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
– Na tę chwilę przewaga Znicza nad Lechią jest duża, jeśli chodzi o kolektyw w szatni. My jesteśmy dopiero na etapie dopiero budowy takiej jedności, skonsolidowania zespołu. Zdajemy sobie sprawę, że to silna broń. Będziemy musieli odeprzeć bardzo mocne ataki oraz agresywny pressing, który napędza tę drużynę. Śmiem twierdzić, że jesteśmy dobrze przygotowani i będziemy w stanie zneutralizować mocne aspekty rywala, a uwypuklić własne, których z treningu na trening też jest coraz więcej – twierdzi trener Grabowski.
„TO ONI BĘDĄ NAM WYGRYWAĆ MECZE”
Niekoniecznie korzystne wyniki i fakt, że drużyna na bieżąco wzmacnia się kolejnymi transferami, sprawiają, że w meczu ze Zniczem możemy spodziewać się roszad w podstawowej jedenastce. Grabowski nie skupia się jednak tylko na podstawowym składzie, lecz w dużej mierze pokłada nadzieję w piłkarzach wchodzących z ławki rezerwowych.
– Dla mnie najważniejsza jest możliwość mocniejszego zastanowienia się nad doborem nie tylko lewego, ale i prawego obrońcy, czy prawego i lewego pomocnika. Na pozycjach 10-8 to już naprawdę fajne szachy do poustawiania. Chodzi o dobre zestawienie, a najważniejsze w tym wszystkim jest to, kto będzie wchodził z ławki rezerwowych. Siłą Lechii będą ci ludzie, którzy w trakcie gry będą pojawiali się na boisku. To oni będą nam wygrywać mecze, będą kończyć to dzieło, które zaczną zawodnicy z pierwszej jedenastki. Jeżeli wszyscy będą podchodzić do tego tak, jak to nakreśliłem, będziemy o wiele bliżej tego celu – zapowiada.
Mecz Lechii Gdańsk ze Zniczem Pruszków odbędzie się w niedzielę, 13 sierpnia, na Polsat Plus Arenie Gdańsk. Początek spotkania o godzinie 12:40.
Jakub Krysiewicz/MarWer