Wojciech Łobodziński: drużyna jest naiwna, ja też jestem. Będziemy razem szaleć

(Fot. Agencja KFP/Maciej Czarniak/Trojmiasto.pl)

Pięć goli w Rzeszowie, wcześniej tyle samo w Gdyni i cztery w Niecieczy. Tylko bezbramkowe spotkanie z Górnikiem Łęczna się wyrwało. Nie sposób nudzić się przy meczach Arki, bramki padają jak na zawołanie. – Zespół jest naiwny, bo musi taki być. Ja też jestem. Nie zawsze trzeba szaleć, ale będziemy to robić – mówi nam trener Wojciech Łobodziński przed meczem z liderem GKS Tychy.

Arka w końcu się przełamała. W czwartej kolejce odniosła pierwsze zwycięstwo. Ze Stalą Rzeszów świetnie grała przed przerwą, strzelając trzy gole po dobrze wytrenowanych akcjach. – Nie patrzę przez pryzmat wyniku, który jest oczywiście bardzo ważny, ale przez pryzmat tego, w jaki sposób gramy – mówi nam trener żółto-niebieskich Wojciech Łobodziński.

– Dopóki realizowaliśmy wszystko, co sobie założyliśmy, byłem usatysfakcjonowany. Wszystkie trzy gole strzeliliśmy z sytuacji, które trenowaliśmy cały tydzień. To znaczy, że drużyna łapie to, w jaki sposób chciałbym, żeby grała – tłumaczy.

POSŁUCHAJ ROZMOWY Z WOJCIECHEM ŁOBODZIŃSKIM:

Świetnie wszystko funkcjonowało w pierwszej połowie, ale w drugiej zespół cierpiał. Trener musiał przeprowadzać zmiany, jak przyznał po spotkaniu, piłkarze sami o nie prosili. Byli po prostu zbyt zmęczeni. To zabrzmiało, jakby coś poszło w złym kierunku w kontekście przygotowania fizycznego drużyny.

– Nie wydaje mi się, żebyśmy przestrzelili w tym temacie, bo do tej pory nasze parametry wyglądały naprawdę bardzo dobrze. Z tego co wiem, lepiej od innych drużyn. Wydaje mi się, że znaczenie mogły mieć pogoda, ale też połączona z podróżą, różnicą temperatur i stadionem, na którym graliśmy. Nie szukam wytłumaczenia, ale rozwiązania. Ale dzięki temu, że mieliśmy więcej opcji na ławce, udało się dowieźć wynik – wyjaśnia Łobodziński.

POSŁUCHAJ ROZMOWY Z OLAFEM KOBACKIM:

Z zespołem poznaje się od początku sezonu. Kształtuje drużynę, buduje zespół według własnego pomysłu. I przy okazji dowiaduje się o nim nowych rzeczy.

– To jest młoda drużyna, fajna do kształtowania. Czasem, kiedy ma się wielu starszych zawodników, to są oni już mocno ukierunkowani. Można próbować przesadzać stare drzewa, ale te młode łatwiej kształtować i przestawić na swój sposób, nie zatracając przy tym entuzjazmu. To jest fajne. Oczywiście jest w tym wszystkim trochę chaosu, czasami nasze założenia w pewnym momencie uciekają. Ale to jest logiczne, piłkarze muszą się dopiero nauczyć automatyzmów. Najważniejsze, że zespół jest chętny do pracy – podkreśla.

DRUŻYNA JEST NAIWNA, TRENER TEŻ

Ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest też naiwny. Chodzi o sytuacje boiskowe, w których bardziej doświadczona drużyna, albo bardziej doświadczone jednostki, zachowałyby się inaczej, nie doprowadzając do trudnych momentów.

– Drużyna jest naiwna, ale ja także, więc jakoś się dogadujemy. Musi być naiwność, fantazja, entuzjazm. Bez tego piłka by umarła. Moją rolą jest to, żeby w tej kwestii ich naprostować i nie zawsze tak szaleć, ale będziemy szaleć – zapowiada Łobodziński.

Okazja do szaleństw w meczu z liderem już w niedzielę. Arka GKS Tychy podejmie o 12:40.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj