Siatkarze Trefla bardzo udanie rozpoczęli nowy sezon PlusLigi. W Katowicach pewnie pokonali GKS 3:0 (25:22, 25:20, 25:18). Kluczowa była decyzja, którą podjął w pierwszym secie Igor Juricić. Chorwacki trener w trudnym wprowadził na parkiet Jordana Zaleszczyka. Zaryzykował i wygrał.
Mecz od początku był wyrównany. Trefl lepiej zaczął, gospodarze odpowiedzieli i szybko doprowadzili do remisu. Kluczowy okazał się moment krótkiego kryzysu gdańskiego zespołu. GKS wyszedł na prowadzenie 21:18 i Igor Juricić zdecydował się na zmianę. Z parkietu zszedł Karol Urbanowicz, a pojawił się Jordan Zaleszczyk. I to był strzał w dziesiątkę. Najpierw zapunktował w ataku, później dołożył świetne zagrywki, do tego obronę i gdańszczanie już prowadzili 22:21. Katowiczanie się pogubili, do końca seta zdobyli tylko punkt. Trefl wygrał 25:22.
DUŻA RÓŻNICA W ATAKU
Zaleszczyk został na parkiecie, podobnie jak Jan Martinez Franchi, który zmienił wcześniej Mikołaja Sawickiego. To były trafione roszady i obraz gry się nie zmienił. To nie była przygniatająca przewaga Trefla, ale bardzo wyraźna. Zwłaszcza w ataku. Trefl miał 68% skuteczności, GKS zaledwie 46%. Efektem było spokojne zwycięstwo 25:20.
W pierwszym secie ważną rolę odegrał pierwszy zmiennik, w trzeciej partii – drugi. Przy zagrywce Jana Martineza Trefl uciekł z 5:5 na 10:5. Na dobrą sprawę mecz się w tym momencie skończył. Trefl unikał własnych, niewymuszonych błędów i nie musiał grać koncertowo, żeby poradzić sobie z gospodarzami. To była raczej typowa robota w biurze niż wirtuozeria, ale wystarczająco dobrze wykonana, żeby spokojnie utrzymywać przewagę. Brakowało lepszego lewego skrzydła, ale Kamil Droszyński maskował to środkiem w pierwszym czy drugim tempie i Kewinem Sasakiem na prawej stronie. A w przyjęciu i obronie świetnie wprowadził się Voitto Köykkä. Trefl ostatecznie zasłużenie wygrał 25:18 i cały mecz pewnie 3:0.
Tymoteusz Kobiela