Arka dwukrotnie musiała gonić wynik i dwukrotnie odpowiedziała rywalom, uzyskując ostatecznie punkt w starciu z Odrą Opole. Żółto-niebiescy mają dwa oczka straty do prowadzącej Lechii Gdańsk, po niedzielnym remisie 2:2. Po meczu na płytę boiska narzekali trener Wojciech Łobodziński i Przemysław Stolc. – Chcemy grać w piłkę, a nie tylko kopać ją do przodu – apelował strzelec bramki dla Arki.
To było bardzo trudne i niekoniecznie ładne spotkanie. Odra Opole przyjechała do Gdyni z konkretnym planem sabotowania umiejętności i zapędów Arkowców. Mecz ułożył się dla opolan idealnie, bo w 9. minucie wykorzystali błąd w obronie Stolca i broniącego Lenarcika, wychodząc na prowadzenie.
Arka odpowiedziała jeszcze przed przerwą, wykorzystując rzut karny podyktowany za rękę w polu karnym Niziołka. Jedenastkę na gola bardzo pewnym strzałem zamienił Michał Marcjanik.
Po przerwie znowu żółto-niebiescy musieli gonić wynik. Tym razem role się odwróciły. Nieprzepisowo ręką zagrywał wprowadzony po przerwie Kasjan Lipkowski, a karnego na bramkę zamienił ten sam Rafał Niziołek, który wcześniej sam sprokurował 11-tkę we własnym polu karnym. Arka zaciekle walczyła o remis i uzyskała go w 82. minucie. Stolc efektownie przełożył piłkę z prawej na lewą nogę. Mierzył w kierunku dalszego słupka, ale po rykoszecie piłka wpadła do siatki obok bliższego słupka. Po tym golu rezultat się już nie zmienił.
MURAWA DO WYMIANY
Arkowcy narzekali po meczu na jakość murawy. Wspomniał o tym zdegustowany trener Wojciech Łobodziński, oraz w rozmowie z nami Przemysław Stolc. – Nie da się normalnie grać, kondycja tej murawy była korzystniejsza dla Odry. Fajnie, że są nakładane maty ochronne, że ludzie się starają ją przykrywać, ale chcemy oczekiwać więcej będąc na 2. miejscu w tabeli. Ta murawa powinna być lepszą. Chcemy grać w piłkę a nie tylko kopać ją do przodu – przyznał obrońca Arki.
Po spotkaniu rozmawialiśmy z Przemkiem Stolcem i Karolem Czubakiem. Posłuchaj:
Paweł Kątnik