Jakub Schenk rozegrał kolejne fenomenalne zawody, prowadząc Trefla Sopot do finału Orlen Basket Ligi. Żółto-czarni pokonali po raz trzeci Śląsk Wrocław, tym razem 81:77 i zagrają z Kingiem Szczecin o pierwsze mistrzostwo Polski od 15 lat. Wielka w tym zasługa wspomnianego polskiego rozgrywającego, autora 29 punktów i kluczowych rzutów wolnych, dających sopocianom sensacyjny awans.
Przed spotkaniem Jarosław Zyskowski porównywał półfinałową rywalizację ze Śląskiem z tą ćwierćfinałową z MKS-em, wróżąc podobny przebieg serii (sopocianie po przegranym trzecim meczu w Dąbrowie Górniczej, w czwartym nie dali już sobie wydrzeć zwycięstwa, awansując po 4. meczach). W 4. meczu we Wrocławiu sopocianie zrobili wiele, by powtórzyć ten rezultat. W kluczowych momentach trafiali ważne trójki, naporowi Śląska potrafili się przeciwstawić, a gdy wydawało się, że wymyka im się sytuacja spod kontroli, ponownie kierowali piłkę do swojego lidera – Jakuba Schenka. Reprezentant Polski świetnie panował nad wydarzeniami boiskowymi, był spokojny, rozważny i skupiony, co przekładało się na celność z dystansu (4/5) i łączną sumę punktów – 29.
Trefl wygrał pierwszą kwartę 20:13, w drugiej Śląsk zdołał odrobić zaledwie dwa punkty, a przez długą część trzeciej części sopocianie utrzymywali siedmiopunktowe prowadzenie. Wtedy gospodarzy natchnęli Jakub Nizioł – rewelacyjny zza łuku, trafiający trudne trójki, oraz Saulius Kulvietis podobnie dziurawiący kosz.
ZAUFANIE DO SCHENKA
Ciekawy obrazek uchwyciła telewizja Polsat. Na 2 minuty przed końcem Żan Tabak wziął przerwę na żądanie, a w jej trakcie konsultował z Jakubem Schenkiem, jaką zagrywkę w następnej akcji zastosować. Przy czym wyglądało to tak, jakby trener nie ordynował, co należy grać, a bardziej pytał o zdanie rozgrywającego. Niecodzienne zważywszy na autorytet Chorwata i jego – mówiąc wprost – przeświadczeniu o własnej racji.
W ostatnich sekundach trwał festiwal fauli – Trefl prowadząc trzema punktami nie chciał dopuścić Śląska do rzutu z dystansu, Śląsk musiał natomiast faulować, by nie upływał czas do końcowej syreny. W tych szachach lepsi byli goście z Trójmiasta, którzy do końca wytrzymali na linii rzutów wolnych, trafiając aż 22/24 w całym meczu. – W mojej filozofii rzuty wolne są bardzo, bardzo ważną bronią, bo mogą przesądzić o wygranym meczu. I my te rzuty wolne dziś udźwignęliśmy – mówił przed kamerami Polsatu Sport tuż po meczu Jakub Schenk.
Dla Trefla to największy sukces od dekady i szansa na pierwsze mistrzostwo od 2009 roku. Pierwszy mecz finałowy w Ergo Arenie w piątek. Kolejny w niedzielę, także w hali na granicy Gdańska i Sopotu.
Czwarty mecz półfinałowy: Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 77:81 (13:20, 18:16, 26:27, 20:18)
Stan rywalizacji play off (do trzech zwycięstw): 3-1 dla Trefla.
Śląsk Wrocław: Jakub Nizioł 16, Angel Nunez 12, Dusan Miletic 10, Hassani Grevett 9, Daniel Gołębiowski 9, Saulius Kulvietis 9, Marek Klassen 4, Łukasz Kolenda 4, Mateusz Zębski 4, Arciom Parachouski 0;
Trefl Sopot: Jakub Schenk 29, Geoffrey Groselle 11, Aaron Best 11, Benedek Varadi 8, Paul Scruggs 7, Auston Barnes 6, Andy Van Vliet 5, Mikołaj Witliński 4, Jakub Musiał 0, Jarosław Zyskowski 0.