King za mocny na inaugurację. Niemoc pierwszych minut, potem gonitwa, ale wygrywa mistrz

Sopot, 31.05.2024. Zawodnik Trefla Sopot Geoffrey Groselle podczas pierwszego meczu fina³owego Ekstraklasy koszykarzy z Kingiem Szczecin, 31 bm. (mk) PAP/Adam War¿awa

King Szczecin ograł Trefla na początek rywalizacji o złoto Orlen Basket Ligi. Sopocianie nie mogli się wstrzelić, pudłując pierwsze 10 rzutów z dystansu, a rywal wykorzystywał bezlitośnie słabości. W końcówce było blisko remisu po efektownej gonitwie Trefla, ale skończyło się jednak dość pewną wygraną Mistrza Polki i prowadzeniem 1:0 w serii.

Sopocianie nie byli tego dnia w formie. Żan Tabak wystawił do gry nieco odmienioną piątkę. W zestawieniu startowym zabrakło m.in chwalonego w play-offach Jakuba Schenka, w którego miejsce wystąpił Węgier Varadi. Trefl zaczął przyzwoicie i mimo pudeł z dystansu, miał sposób na zdobywanie punktów spod kosza, prowadząc 12:5. Od tego momentu przez kolejne dwie kwarty rządzili goście. Szybko objęli prowadzenie, a już na początku drugiej kwarty kontrolowali przebieg wydarzeń. Było 18:28, następnie 23:36 i w pewnym momencie trzeciej kwarty 37:50. Znowu grą swojego zespołu dyrygował Andy Mazurczak, a w końcówce nazdobywał cenne punkty, kończąc mecz z dorobkiem 19 oczek.

ŁABĘDZI ŚPIEW

Ale gospodarze zadbali, by 5 tys ludzi na trybunach nie ucięło sobie drzemki. To był efektowny powrót, skuteczność przestała szwankować wraz z trójkami Besta i Schenka, a pod koszem dwoił się i troił Geoffrey Groselle najlepszy tego dnia w zespole gospodarzy. Pościg jednak nie wystarczył. Mazurczak znowu wiedział, kiedy zadać decydujący cios – trafiając trójkę mógł tylko gestami usypiać wymownie gospodarzy.  – Trefl wrócił do gry, wiadomo że grając u siebie chcieli za wszelką cenę wygrać. Na szczęście zachwalośmy chłodną głowę i mistrzowski spokój i liczymy na powtórkę w niedzielę – mówił przed mikrofonem Radia Gdańsk Kacper Borowski z Kinga Szczecin.

– Pozwoliliśmy im rzucić za dużo punktów, a sami zdobyliśmy tylko 72. To pokazuje nasze kłopoty w ataku – tłumaczył się po porażce Węgier Benedek Varadi.  – Wydaje mi się, że byliśmy zbyt nerowowi na początku meczu, ale opanowaliśmy to potem i udało nam się wrócić do meczu. King jednak wykorzystał nasze słabości – dodawał węgierski rozgrywający.

Drugi mecz serii także odbędzie się w Ergo Arenie. Początek w niedzielę o 20:40. A więcej o tym meczu, w tym obszerne wypowiedzi Geoffreya Groselle’a, Benedeka Varadiego i Kacpra Borowskiego w sobotniej audycji Z boisk i stadionów. Początek o 16.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj