Niewielu spodziewało się tak długiej i wyczerpującej serii finałowej Orlen Basket Ligi. Gdzie powędrują medale rozstrzygnie siódmy, absolutnie ostatni mecz rywalizacji? Psychologiczna wojna trwała od dłuższego czasu i trwa w najlepsze. – Oni są faworytem – mówi Jarosław Zyskowski z Trefla. – To odrzucanie presji – odpowiada Andrzej Mazurczak z Kinga.
AKTUALIZACJA 22:00
Koszykarze Trefla zdobyli mistrzostwo Polski pokonując w finale play off ekstraklasy broniącego tytułu Kinga Szczecin 4-3. W decydującym, siódmym meczu sopocianie zwyciężyli na własnym parkiecie 77:71 (26:14, 12:16, 20:14, 19:27). To ich szósty tytuł mistrza Polski. Poprzednie zdobyli w kolejnych latach 2004-2008. Więcej o przebiegu spotkania >>> TUTAJ.
Trefl wrócił do stanu remisowego w wielkim stylu. W przegranych spotkaniach nr 3 i 4 nie mógł odnaleźć właściwego rytmu, brakowało celnych rzutów z dystansu. W najmniej wyrównanym trzecim meczu sopocianie trafiali zza łuku z 24-procentową skutecznością. Karty odwróciły się w piątej odsłonie u siebie, gdzie sopocianie zagrali bardziej zespołowo, prowadząc w zasadzie przez cały mecz. Wtedy jednak jeszcze nie uruchomili wielkiej broni, jaką przez cały sezon były rzuty z dystansu. Broń tę znaleźli w czwartek w Szczecinie podczas szóstego starcia. Trefl trafił 17 trójek na 65 proc. skuteczności. King, doganiając rywala, za każdym razem nadziewał się na kontrę z dystansu, zakończoną celnym rzutem. Skończyło się największą porażką aktualnego mistrza w tej serii – 80:101.
ROZBIEŻNOŚĆ W OCENIE
– Zbierali nam piłki w ataku i za każdym razem odrzucali ją na obwód, gdzie trafiali trójki. To nie jest tak, że oni nie potrafią rzucać z dystansu. To są dobrzy strzelcy, byli lepsi i wygrali zasłużenie – mówił po 6. meczu finałów Orlen Basket Ligi lider Kinga Szczecin Andrzej Mazurczak. Rozgrywający szczecińskiej ekipy ostrożnie wypowiadał się o 7. meczu mimo, że mistrz uchodził za faworyta, no i prowadził już 3:1. – Jedna porażka czy jedno zwycięstwo nic nie znaczy, trzeba wygrać cztery mecze. Jeśli rywal mówi, że nie jest faworytem, to jest to odrzucanie presji. Obie drużyny są w finale, Trefl też zbudował zespół na mistrza – stwierdził Andy Mazurczak. – Mieliśmy w ostatnich dwóch meczach mniej energii, przegraliśmy też przez zbiórkę w ataku – tłumaczył przyczyny niepowodzenia.
ZYZIO ZNA SMAK
W meczu nr 6 rozbłysła gwiazda Jarosława Zyskowskiego. Kapitan ustał fizyczną walkę z silnymi zawodnikami Kinga, a w kluczowych momentach nie tylko pokonał ich sprytem, ale też imponował wyregulowanym celownikiem. Trafił 3/4 za trzy i 6/7 z wolnych, łącznie zdobywając 21 punktów. – Kontrolowaliśmy cały mecz, nie było przestojów dwu-, trzyminutowych. Jestem zadowolony i dumny z chłopaków, bo każdy oddał dziś serce. Rzuty tego dnia wpadały, a wcześniej nie chciały wpaść. W serii półfinałowej mieliśmy taki mecz, gdzie przełamaliśmy rywala i mieliśmy dużo trójek. I dzisiaj też tak było, stąd tak duża liczba punktów zdobytych w ataku – zauważył podkoszowy Trefla. Na pytanie, czy wierzył, kiedy wielu przy stanie 1:3 już nie wierzyło, odpowiedział: – Nie wiem, kto co mówił, wiem, że byli gotowi świętować już u nas, no i ktoś będzie świętował. To oni są faworytem, presja będzie na nich, nie na nas. Zobaczymy.
EPICKIE OBRAZKI
Finały to też momenty, obrazki i symbole. Jednym z nich podzielili się rozgrywający, świetni w całym sezonie, a potem znakomici także w play-offs Jakub Schenk i Andy Mazurczak. Ten drugi na początku serii w Ergo Arenie po kolejnej udanej akcji wykonał gest usypiania Trefla, nie bez odpowiedzi. Schenk czekał na swój moment, grał rewelacyjnie w Szczecinie w szóstym meczu, a po kolejnej pomyślnej akcji odpowiedział identycznym gestem usypiania. – Gest Kuby był fajny, to są jego emocje w ważnym meczu, nie widzę w tym nic złego. Mój gest wcześniej też był wynikiem emocji, ważnej serii. Nie ma w tym złośliwości. Mogę natomiast zapewnić, że w niedzielę w 7. meczu ja nie chcę spać – zakończył Mazurczak.
Posłuchaj Jarosława Zyskowskiego:
Posłuchaj Andrzeja Mazurczaka:
7. mecz finału Polskiej Ligi Koszykówki na żywo na antenie Radia Gdańsk od 20:05 zaraz po wiadomościach. W Ergo Arenie zasiądzie ponad 8 tysięcy kibiców.