Koniec drogi Marcusa, Czubak pędzi dalej. Arka rozbiła Stal i pożegnała legendę

(Fot. Mateusz Sodkowski / KFP / Trojmiasto.pl)

Gdyby filmowy scenarzysta wymyślił taką historię, usłyszałby, że przesadził, bo to zbyt tandetne. Jedna legenda kończy, druga przejmuje pałeczkę i zdobywa hat-trick. Brakowało tylko, żeby Marcus zdobył bramkę w swojej ostatniej akcji w pierwszym zespole Arki. Bramki nie zdobył, oddał plac Karolowi Czubakowi, a ten do siatki trafił trzykrotnie. Arka rozbiła Stal Stalowa Wola 5:1 i pożegnała klubową ikonę.

Początek był sentymentalny. Marcus znów grał w pierwszym zespole, znów podrywał kibiców, bo choć można było zauważyć, że nie jest już piłkarzem na tym poziomie, to widać też było, jak bardzo mu zależy. Jak szukają go partnerzy, jak łaknie tej ostatniej, wymarzonej bramki. Takiego happy endu nie było. Marcus z boiska zszedł w dziewiątej minucie w akompaniamencie braw, a zmienił go Karol Czubak.

Jeszcze przed przerwą Czubak zdążył Marcusa dogonić, ale o tym za chwilę. Najpierw były problemy. Sebastian Strózik zaczął akcję Stali ogrywając Martina Dobrotkę, po dwóch kolejnych podaniach przemieścił się w pole karne i głową tę akcję sfinalizował. Arka została zaskoczona i przegrywała.

Ale bardzo dobrze potrafiła zareagować jeszcze przed przerwą. Po rzucie wolnym piłka spadła w okolicach dalszego słupka, a akcję świetnie zamknął Filip Kocaba. Jako jedyny biegł do samego końca z wiarą w sukces i ten sukces odniósł. Kolejny „konkret” dołożył jeszcze przed przerwą, bo wywalczył rzut karny. Do piłki podszedł Czubak, trafił pewnie i razem z Marcusem celebrował wyrównanie jego rekordu.

SHOW CZUBAKA

Do przerwy było 2:1, a po przerwie grała już tylko Arka. Na 3:1 trafił Hide Vitalucci, który wykończył ładną akcję prawą stroną Tornike Gaprindaszwilego. Później świecił już tylko Czubak. Raz odebrał piłkę rywalowi na 16. metrze i sam wykończył akcję. Następnie sobie tylko znanym sposobem znalazł się akurat tam, gdzie spadła bezpańska piłka i wepchnął ją do pustej bramki. Było 5:1.

Arka mogła ten mecz wygrać jeszcze wyżej, ale później już skuteczności zabrakło. Nie brakowało pięknych i wzruszających chwil. Marcus został pożegnany tak, jak na to zasłużył. A Czubak przejął pałeczkę i ruszył z kopyta. Ma 65 goli i jest samodzielnym liderem klubowej klasyfikacji strzelców w całej historii.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj