Gościem kolejnego odcinka audycji „Jestem z Pomorza” jest koszykarz Energi Trefla Sopot, reprezentant Polski Mikołaj Witliński. To szczery i osobisty portret zawodowego koszykarza, który wykracza poza sportowe statystyki. Rozmawiamy o początku kariery wiodącym przez karate, drodze do profesjonalizmu, dobrze pojmowanej wrażliwości i ukłuciu, jakie czuje sportowiec, gdy słyszy hymn podczas mistrzostw, ale nie ma go na parkiecie.
Mikołaj Witliński zdradził, że sportowe początki nie były związane z koszykówką. Jako nadpobudliwe dziecko z nadmiarem energii, aby dać upust emocjom, został zapisany na karate. Paradoksalnie, to właśnie po treningach karate, obserwując zajęcia koszykarskie w tej samej gdyńskiej hali, zainteresował się basketem. Kluczową rolę na starcie odegrał nieżyjący już tata, który dostrzegł tę pasję i zapisał go na pierwsze zajęcia. Podkoszowy zdefiniował swoją wrażliwość nie jako słabość, ale jako empatię i dbałość o relacje z bliskimi. Podkreślił, że na parkiecie trzeba być „bezwzględnym”, ale poza nim można i należy być dobrym człowiekiem.
To całkiem długa opowieść o całkiem świadomym sportowcu.
Posłuchaj rozmowy z Mikołajem Witlińskim:
Paweł Kątnik





