Lekcja od Franza, show Kolendy. Sopocianie tłem dla niemieckich Wilków

nz. Łukasz Kolenda fot. Paweł Kątnik

Na wysokość dwóch metrów wystrzeliły zimne ognie. Spiker zaintonował krótko, a ponad dwa tysiące widzów klaskało dobre pięć minut, niezależnie, czy piłkę trzymali nasi, czy „oni”. W Rostocku żyją koszykówką i mają świetny zespół, grający szybko, fizycznie i z mądrym gospodarzem w osobie Przemysława Frasunkiewicza. Prestiżowy z perspektywy polskiej koszykówki mecz dla ekipy Franza, która zdecydowanie pokonała Energa Trefla Sopot 97:72.

Pierwsze sportowe tropy z Rostocku płyną do Hansy i to dosłownie płyną, bo w herbie klubu piłkarskiego z Meklemburgii-Pomorza Przedniego dominuje gigantyczny jednomasztowy statek zwany kogą. Można go tu spotkać wszędzie – we wlepkach na sklepowych wózkach, autostradzie, lampach i Kościele, nie tylko w samym mieście, a całej Meklemburgii. Hansa jest tu najpopularniejszym klubem sportowym, ale tułając się w trzeciej lidze, przeżywa sporą zadyszkę, z której skrzętnie korzysta koszykówka.

KOLOROWA STADTHALLE

A konkretniej Rostock Seawolves, zespół środka tabeli niemieckiej Bundesligi, prowadzony od dwóch sezonów przez Przemysława Frasunkiewicza. Trudno się Franzowi dziwić, że zakotwiczył u Niemców, bo choć miasto wieloma zakamarkami demaskuje swoją NRD-owską przeszłość, to w StadtHalle podczas meczu Wilków zupełnie tego nie widać. Jest kolorowo, głośno, rozrywkowo, biesiada zaczyna się na długo przed pierwszym podrzutem piłki, animacjami dla najmłodszych, grami i konkursami. Warto wpaść wcześniej, także dlatego, że obiekt jest dziwny – przypomina ni to hotel, ni galerię handlową, łatwo się zgubić idąc do toalety. Szczególnie będąc po raz pierwszy, gubiąc się w sieci labiryntów między strefą VIP, stanowiskiem dla mediów, a sektorami dla najzagorzalszych.

Ale za tymi z pozoru nieprzekraczalnymi barierami kryje się pełen profesjonalizm. Obsługa techniczna pomoże w pociągnięciu kabla LAN, mimo że trzeba go ciągnąć 20 metrów. Rzecznik prasowy – służy pomocą, w każdej sprawie. Gdy zapyta, kogo ma przyprowadzić i z jakiego zespołu – zdziwienia zmieszanego z podziwem nie ukryje nie tylko autor tekstu, ale też pozostała część polskiej delegacji.

WILKI ODJECHAŁY

A koszykówka? Na najwyższym poziomie. Treflowi starczyło pomysłu na powstrzymywanie rywala i dotrzymywanie mu kroku przez półtorej kwarty. Potrafił też dwukrotnie podnosić się z desek, niwelując bardzo duże straty, ale tylko na moment, bo nakręceni, pewni siebie gospodarze ledwie pozwalali się sopocianom rozkołysać. Prym w tym galopie nadawał – co może cieszyć – Łukasz Kolenda, rozgrywający, którego ściągnął do siebie trener Przemysław Frasunkiewicz. Wychowanek Trefla świetnie odnalazł się w Niemczech, a przeciwko swojej byłej ekipie zagrał znakomite zawody, trafiając 6 trójek i kończąc mecz z dorobkiem 18 punktów.

W Treflu żałują, choć chyba uznali, że ten mecz nie był wypadkiem przy pracy, a odzwierciedleniem różnic pomiędzy zespołami i lekcją na przyszłość. Bo wilki z Rostocku wiedziały, gdzie uderzyć, żeby bolało. Na początku pokazał to Schwartz, atakując umyślnie Witlińskiego. Ten sam Schwartz objechał gładko Nowickiego, zdobywając punkty. Trener Mikko Larkas chciał zmieniać, rotować, jest z tego znany w tym sezonie, ale to nie tylko nie pomogło, co wręcz uwypukliło braki rezerwowych na tle europejskich rywali.

WRÓCI, ALE JESZCZE NIE DZIŚ

Pewnie byłoby łatwiej, gdyby Kasper Suurorg był już w pełni sił i dyspozycji. W środę na niemieckiej ziemi to nie był jeszcze jego dzień, choć każdy zna jego potencjał i jeśli będzie równał, to raczej do góry. W Rostocku z nim na parkiecie Trefl stracił najwięcej punktów, sam zawodnik miał też problemy ze skutecznością, kończąc zawody ze średnią 27% z gry.

 

Seawolves Rostock – Energa Trefl Sopot 97:72 (21:20,30:12, 21:23, 25:17).

Punkty:

Energa Trefl Sopot: Paul Scruggs 15, Raymond Cowels 14, Dylan-Addae Wusu 10, Jakub Schenk 8, Kasper Suurorg, 8, Mikołaj Witliński 6, Kenny Goins 5, Szymon Zapała 4, Szymon Nowicki 2, Szymon Kiejzik 0.

Najwięcej punktów dla Seawolves Rostock: D’Shawn Schwartz 18, Łukasz Kolenda 18, TJ Crockett 16 i Kassim Nicholson 15.

Paweł Kątnik

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj