Jerzy Jastrzębowski wciąż cierpi na niedostatek futbolu. Po ubiegłorocznym odejściu z IV-ligowego Powiśla Dzierzgoń, trener zajmował się młodzieżą w Akademii Jacka Grembockiego, a od stycznia obejmie Borowiaka Czersk, czwartą drużynę A-klasowej grupy trzeciej.
Dla niespełna 75-letniego Jerzego Jastrzębowskiego będzie to – jeśli nie gubimy rachuby – osiemnasty klub seniorsski, którego będzie trenerem. Największe sukcesy odnosił oczywiście z Lechią Gdańsk, z którą w 1983 roku zdobył sławetny Puchar Polski. Przez kolejne lata pracował w Gryfie Słupsk, Igloopolu Dębica, Pomezanii Malbork, Arce Gdynia, Miedzi Legnica, Polonii Gdańsk, Jezioraku Iława, Lechii-Polonii Gdańsk, Sparcie Brodnica, Unii Tczew, Bałtyku Gdynia, Orle Trąbki Wielkie, Kaszubii Kościerzyna, Cartusii Kartuzy, Gryfie Tczew, Stolemie Gniewino i Powiślu Dzierzgoń.
Z popularnym „Jastrzębiem” rozmawialiśmy tuż przed świętami Bożego Narodzenia, głównie o głodzie dalszego trenowania, przekazywaniu wiedzy ponadpokoleniowej i uniwersalnych prawdach futbolu. Czemu przyjął ofertę Borowiaka? Jak wyglądało ostatnie półtora roku, kiedy nie trenował żadnej seniorskiej drużyny? Skąd czerpie motywacje do dalszej pracy? Czy Borowiak Czersk jest zespołem, który może wrócić do IV ligi, w której grał jeszcze kilka sezonów temu? Wreszcie czy będzie budował po swojemu, czy też popracuje na „materiale”, który zastanie w Czersku?
– Mam licencję UEFA Pro, czyli mogę prowadzić zespoły począwszy od Ekstraklasy skończywszy na B-klasie. Tak się to moje życie trenerskie potoczyło, że pracowałem w najwyższych i najniższych ligach. Mam pewien przegląd możliwości. Natomiast jedna rzecz pozostała niezmienna: pasja została. Pasja do piłki. I dlatego podjąłem się tej pracy, bo gdybym nie czuł wewnętrznej mobilizacji i potrzeby jeszcze pokazania, udowodnienia nie tylko sobie, ale innym, nie PESEL a umiejętności i osiągnięcia są decydujące dla trenera – mówi Jerzy Jastrzębowski.
Posłuchaj całej rozmowy z trenerem Jerzym Jastrzębowskim:
Paweł Kątnik




