Prokuratura sprawdza stan zdrowia drugiej pacjentki, której przetoczono niewłaściwą krew w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. Chodzi o zdarzenie z 3 października. Wówczas po transfuzji w placówce zmarł 57-letni mężczyzna.
Prokuratura nie postawiła jeszcze nikomu zarzutów. Śledczy zgromadzili część materiałów dowodowych, znają już także wyniki sekcji zwłok mężczyzny. Część personelu przesłuchano w charakterze świadków.
Zarzutów nie ma, bo do tego potrzeba opinii biegłych o stanie zdrowia kobiety, która miała zabieg tego samego dnia. Prokuratura wiąże oba przypadki. Jak mówi Jolanta Janikowska-Matusiak z prokuratury Gdańsk Wrzeszcz, krew przeznaczoną dla pacjenta, który potem zmarł, podano pacjentce.
– W tym przypadku nie doszło do śmierci pacjentki, nie mamy też informacji o żadnych poważniejszych powikłaniach. Niemniej jednak, musimy zbadać ten przypadek pod kątem ewentualnego narażenia kobiety na utratę zdrowia lub życia. Dla nas to jest jedna sprawa. To było jedno zachowanie, jedno działanie ewentualnie osób odpowiedzialnych. W związku z tym, musimy zbadać to kompleksowo, mówi Janikowska-Matusiak.
Według nieoficjalnych informacji, do których udało się dotrzeć reporterowi Radia Gdańsk, winę ponosi jedna z pielęgniarek. Na razie prokuratura jej nie przesłuchała. Śledztwo prowadzone jest w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci pacjenta na skutek błędu medycznego. Okoliczności zdarzenia bada też specjalna komisja, powołana przez rektora GUMed.