– Koza na pokładzie to najlepszy sposób na ogrzanie łódki, tak twierdzi 26-latek, który już w czerwcu zamierza opłynąć świat. Swoją łódkę kończy budować w hali pod Kaliszem, a już za kilka tygodni zwoduje ją w Gdyni. Bartek Czarciński, na co dzień kapitan jachtowy i instruktor żeglarstwa, nie chce bić żadnych rekordów, po prostu chce spełnić swoje kolejne marzenie. – Zawsze marzyłem o tym, aby mieszkać w pobliżu morza. Okazją były studia i wyjechałem do Trójmiasta. Początkowo studiowałem geografię, ale szybko trafiłem na politechnikę, na kierunek budownictwo okrętowe i budowę jachtów. Cały czas pływałem i zgodnie z zasadą, że jeśli coś ci przeszkadza w żeglarstwie, to rzuć, zawiesiłem działalność na politechnice. Przez ostatnie 6 lat pływałem od 6 do 11 miesięcy w roku. Doszedłem do wniosku, że kolejnym etapem będzie samotny rejs dookoła świata, opowiada Bartek.
W marcu jego łódka zostanie zwodowana w Gdyni. Później przyjdzie czas na testy na Bałtyku. Będzie to doskonała okazja do poznania sprzętu. Jeśli wszystko pójdzie pomyślnie, to w czerwcu rozpocznie się ekstremalna wyprawa dookoła świata z Gdyni do Gdyni. Na łódce nie będzie zbyt wiele elektroniki, „to będzie taki rejs, jaki robili Teliga czy Henryk Jaskuła”.
Zaplanowaną trasę Bartek Czarciński zamierza pokonać w 10, maksymalnie 12 miesięcy. Jej koszt wraz z budową łódki szacowany jest na 300 tys. złotych. Wyprawa Bartka ma się rozpocząć w czerwcu. Przygotowania do niej trwają już od 4 lat. Żeglarz chce ją sfinansować ze środków własnych i wsparciu sponsorów.