Za mało pieniędzy, faworyzowanie jednej grupy pacjentów, brak przygotowania – to tylko niektóre zarzuty lekarzy POZ wobec pakietu kolejkowo- onkologicznego. Projekt przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia ma obowiązywać od stycznia.
Zakłada między innymi poprawę dostępu do specjalistów oraz szybką diagnostykę bez skierowania. Jan Tumasz, szef Przychodni Aksamitna w Gdańsku mówi, że część badań jest bardzo droga, a na razie nie wiadomo, kto da na to pieniądze.
– Do nowego zatwierdzonego koszyka świadczeń ministerstwo wprowadziło bardzo kosztowne badania. Po drugie są to badania o bardzo ograniczonym spektrum, nawet rzadko stosowane w szpitalach czy ośrodkach uniwersyteckich. To na przykład prześwietlenie klatki piersiowej z biopsją, USG jąder czy krtani. Ma to się nijak do świadczeń udzielanych w ramach NFZ przez przychodnie POZ. Dzisiaj przykładowo USG brzucha kosztuje od 45 do 60 złotych. Te nowe badania są kilka razy droższe. Ministerstwo na razie nie mówi ile da nam dodatkowych pieniędzy. Resort szacuje koszt wprowadzenia dodatkowych badań na 350 milionów złotych. Naszym zdaniem będzie to ponad miliard zł.
Lekarze twierdzą, że nowe przepisy to uprzywilejowanie jednej grupy chorych. Ministerstwo zdrowia chce im zabrać dodatkowe wynagrodzenie za leczenie chorych na serce, cukrzycę i choroby dróg oddechowych. To około 800 milionów złotych. Lekarze mówią, że dobrą opiekę straciłoby mnóstwo pacjentów z cukrzycą i wadami serca.
Resort nie zgadza się jednak z tymi argumentami i twierdzi, że 800 milionów wróci do gabinetów w postaci wyższych stawek dla lekarzy i większych środków na badania diagnostyczne. Lekarze w to ostatnie zapewnienie jednak nie wierzą. – Minister Arłukowicz najpierw mówi, że zabiorą te pieniądze, potem wiceminister Neumann to dementuje. Nie wiemy kogo słuchać. Informacje jak finansowo i organizacyjnie będzie działał program mieliśmy mieć we wrześniu. Tymczasem nie wiemy nic, a do jego wprowadzenia został miesiąc. To jest po prostu projekt PR-owski, nie był w ogóle z nami konsultowany. Państwo powinno wprowadzić go pilotażowo w jednym województwie. Doświadczenia wskazałyby co zrobić, by system poprawnie działał, bez narażania pacjentów, dodaje Jan Tumasz.
Od kilku miesięcy ministerstwo zapowiadało szkolenia dla lekarzy. – Miały odbywać się od czerwca. Teraz zapraszają nas do Warszawy. Wyznaczono jeden dzień dla całego województwa. Oznaczałoby to zamknięcie wszystkich poradni na Pomorzu. Lekarze zapowiadają, że jeśli ministerstwo nie przedstawi konkretów, to od stycznia nie podpiszą nowych umów z Narodowym Funduszem Zdrowia.
stan/mat