W trzech ośrodkach w Rybakach, Łańsku i Stawigudzie mieszka 178 osób. Wszystkie mają polskie korzenie. Uciekły przed wojną na Ukrainie i nie zamierzają już tam wracać. Największa liczba rodzin zakwaterowana jest w Rybakach – ośrodku prowadzonym przez tamtejszą Caritas. Większość ewakuowanych to rodziny z dziećmi. Mają zapewnioną opiekę zdrowotną, kursy językowe i całodzienne wyżywienie.
Wśród uchodźców są ludzie różnych zawodów: lekarze, prawnicy handlowcy, ekonomiści i nauczyciele. Wszyscy mają polskie korzenie. Część z nich niestety słabo mówi po polsku. Na co dzień zajmują się głównie nauką języka i szukaniem pracy. Pomoc cały czas organizuje miejscowa Caritas i polski rząd.
Dzieci polskich imigrantów uczęszczają do polskich szkół w Stawigudzie i Olsztynie. – Robią szybkie postępy w nauce języka. Polscy koledzy szybko ich zaakceptowali i chętnie pomagają w pracach domowych, mówi polonistka ze szkoły podstawowej w Stawigudzie.
Uchodźcy z Ukrainy mieszkają w ośrodkach wypoczynkowych w woj. warmińsko-mazurskim. fot. materiały prasowe
Natalia i Wiktor Szuszpanowie z Doniecka przybyli z czwórką dzieci. – W Doniecku zostawiliśmy 80-letnią mamę. Chcielibyśmy po nią wrócić, bo została sama. Nie może chodzić, wymaga opieki. Cały czas o niej myślimy.
Uchodźcy nie widzą przyszłości dla swoich dzieci na Ukrainie. – Mieszkaliśmy obok lotniska w Donbasie, w naszej kamienicy wybite są wszystkie szyby. Ciągle słychać było wybuchy i strzały. W ośrodku czujemy się bezpiecznie i możemy poznawać okolicę. Zawarliśmy już kilka znajomości z miejscowymi, podkreślają. – Liczymy na znalezienie pracy. Najlepiej w zawodach, który wykonywaliśmy na Ukrainie.