W trakcie półtoragodzinnego występu w wypełnionym po brzegi Parlamencie, Hunter zaprezentował przekrój utworów z całej twórczości. Nie zabrakło wybuchów pirotechnicznych, teatralnego grania i co najważniejsze, muzycznej chemii między członkami zespołu i publicznością.

Hunter zagrał m.in. „Żniwiarze umysłów” z debiutanckiej płyty Requiem, „Kiedy umieram” oraz „Nikt” z albumu Medeis, „Duch epoki” z HellWood, „Rzeźnia nr 6”, „Trumian Show” i „Dwie Siekiery” z płyty Królestwo. Utwór „We’re living in America” został zapowiedziany jako najbardziej znany kawałek kapeli. Słuchacze mieli również okazję usłyszeć „$mierci$miech”.

Na koniec występu na scenie pojawili się goście Katarzyna Konopka z zespołu Nutshell, który supportował Huntera oraz Adrian „Qlos” Kulik członek zespołu Lipali oraz Tuff Enuff. Ostatni utwór wieczoru to „Highway to hell” w wykonaniu Kasi Konopki.

Po występie Paweł „Drak” Grzegorczyk dla Radia Gdańsk skomentował w kilku słowach jubileuszowy koncert.

Ania Polcyn: Jak wrażenia po gdańskiej „trzydziestce”?

Paweł „Drak” Grzegorczyk: Super, to miejsce jest niesamowite. W Trójmieście, czy to jest Gdańsk, Gdynia czy Sopot, zawsze fajnie nam się gra, ludzie są niesamowici. Klub Parlament ma coś w sobie. Muszę przyznać, że gramy tutaj chyba trzeci raz, ostatni raz 2 lata temu, i mamy bardzo miłe wspomnienia.

Ania Polcyn: Czy zespół Hunter jest zadowolony z miejsca, w którym teraz jest na polskiej scenie muzycznej?

Paweł „Drak” Grzegorczyk: Tak, jesteśmy bardzo zadowoleni. Mamy dla kogo grać i to jest najważniejsze.

Ania Polcyn: Na Sonisphere Festival graliście przed legendarną grupą Metallica. W Polsce jesteście uznawani przez niektórych za ich polski odpowiednik. Jak Wy odbieracie to porównanie?

Paweł „Drak” Grzegorczyk: Chyba nie jesteśmy, chociaż to dla nas wielki zaszczyt być porównanym do takiej legendy. Być może na pierwszej płycie odbiły się echa Metallici, ale potem od Medeis już nie.

ap/mmt