Szef Centrum Interwencji Kryzysowej: Milenę można było uratować. Zawiodły procedury

0000 prasowkabanner

Dlaczego nikt nie zareagował, kiedy 5-letnią Milenkę z przedszkola zabrał ojciec, który nigdy tego nie robił? Dlaczego nikt nie zwrócił uwagi, że dziecko wyszło w kapciach, zastanawia się w Gazecie Wyborczej Trójmiasto Krzysztof Sarzała, szef Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku.

Wszystko działo się w ubiegły czwartek. Ojciec dziewczynki, który dopiero co wyszedł na własne życzenie ze szpitala po detoksykacji, zabrał ją z przedszkola i to przed czasem. Choć nigdy wcześniej nie przychodził po swoje dziecko przedszkolanki nie zwróciły na to uwagi. 31-letni Mariusz L. zaprowadził pięciolatkę do parku w Gdańsku Brzeźnie i zamordował.

Okazuje się, że nie wdrożono żadnych procedur, które powinny rozpocząć działania służb natychmiast po zaginięciu dziecka. Krzysztof Sarzała powiedział w rozmowie z Gazetą , że od początku było wiele wątpliwości, co do stanu psychicznego mężczyzny. Matka dziewczynki, która zgłaszała jej zaginięcie, zwróciła na to uwagę policjantowi, prosząc o wdrożenie procedury Child Alert (w przypadku zaginięcia dziecka powiadamia się wszystkie służby i przekazuje im zdjęcie dziecka). Jednak policja uznała, że nie było podstaw do rozpoczęcia takich poszukiwań.

Krzysztof Sarzała stwierdził, że policję powinien zastanowić fakt, że dziecko odebrał ojciec, który nigdy po nie nie przychodził. Kolejną sprawą, która powinna obudzić czujność było zabranie dziewczynki z przedszkola przed czasem i  w dodatku bez butów. Szef CIK uważa, że takie dziwne zachowania czasem mogą się zdarzyć, jednak nauczyciele powinni na nie zwracać uwagę. – Żyjemy w czasach, gdy dochodzi do porwań rodzicielskich, poważnych zdarzeń, które prowadzą do krzywdy dzieci – dodał Sarzała.

Gazeta Wyborcza Trójmiasto/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj