Seryjny gwałciciel dzieci i morderca – Henryk Z., który wyszedł na wolność po 25 latach więzienia nie chce leczyć się w zamkniętym ośrodku w Gostyninie. Umieścił go tam gdański sąd, bo uznał, że nadal jest niebezpieczny dla społeczeństwa.
Mężczyzna jest w ośrodku od ponad miesiąca. W liście do swojego obrońcy prosi, aby ten wystąpił z wnioskiem kasacyjnym do Sądu Najwyższego. Nie oznacza to jednak, że Henryk Z. wyjdzie na wolność, bo złożenie takiego wniosku nie wstrzymuje decyzji Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Ten zdecydował, że Henryk Z. ma być w ośrodku w Gostyninie przez co najmniej pół roku, a więc do połowy grudnia.
Po tym okresie sąd na podstawie opinii biegłych zdecyduje, czy mężczyzna wymaga dalszego leczenia, czy może wyjść na wolność. Obrońca Henryka Z., mecenas Marcin Szyling powiedział, że zgodnie z decyzją swojego klienta złoży skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Będzie wnosił w niej o uchylenie postanowienia gdańskiego sądu, ale jednocześnie o wstrzymanie się z decyzją do czasu, aż Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnie o przyszłości ustawy o tak zwanych bestiach. Już raz Sąd Najwyższy zrobił tak w przypadku wielokrotnego zabójcy Mariusza T.
Henryk Z. był skazany za brutalny gwałt i zabójstwo 5-miesięcznej dziewczynki. Po odbyciu kary wyszedł na wolność w styczniu tego roku, choć pół roku przed terminem jego zwolnienia dyrektor sztumskiego więzienia złożył w sądzie wniosek o jego trwałą izolację.
ga/mar