Minister sportu: Kariera sportowca uodporniła mnie na stres

Kariera sportowca to cenne doświadczenie, które bardzo się przydało na moim obecnym stanowisku, mówił w rozmowie z reporterem RG minister sportu i turystyki Adam Korol. Gość Radia Gdańsk opowiadał o tym w jaki sposób udaje mu się pogodzić uprawianie sportu z polityką i jak jego zdaniem powinny wyglądać zajęcia z wychowania fizycznego.

Praca jako minister jest dość stresująca. Ale ja przez tę całą karierę ze stresem musiałem mierzyć się na co dzień. Musiałem stawiać czoła wielu wyzwaniom w tych kulminacyjnych momentach, takich najtrudniejszych dla sportowca np. na finałach mistrzostw świata, czy igrzyskach olimpijskich. Ta odporność na stres jest bardzo przydatna teraz. To wykształciłem sobie jako sportowiec, mówił Adam Korol.

Czterokrotny mistrz świata dodał jednak, że coraz trudniej jest mu pogodzić obowiązki z jego pasją, czyli uprawianiem sportu. – Oczywiście tych obowiązków teraz mam strasznie dużo i to nie tylko w Warszawie, ale i w całej Polsce. Spotykam się ze sportowcami w różnych miejscach, gdzie przygotowują się do najważniejszych imprez. A także w ministerstwie – z tymi co przywożą medale, ale nie tylko – jak mówiłem od początku, drzwi do ministerstwa stoją dla wszystkich otworem i jeżeli ktoś chce porozmawiać ze mną czy z moimi wiceministrami, to na pewno znajdą dla nich czas. Czasu na mój własny trening jest zdecydowanie mniej. Trenuję najczęściej bardzo wcześnie rano, czyli około 6. Jeżeli moje obowiązki zaczynają się około 7, to nie mam czasu na poranne ćwiczenia i biegam po godzinach pracy 20-21, mówił Adam Korol.

Jak przyznał minister sportu, bieganie pozwoliło mu dobrze poznać Warszawę. – Teraz tutaj mieszkam i dzięki temu mogę poznawać nowe miejsca. Łazienki to jest mój teren do biegania, Park Agrykola i bardzo fajny stadion lekkoatletyczny z mnóstwem osób uprawiających bieganie, a także wały nadwiślańskie. To są tereny kiedyś mi zupełnie obce, a teraz coraz bliższe, bo tych kilometrów w Warszawie trochę już zrobiłem.

Adam Korol tłumaczył, że chciałby zmienić podejście Polaków do sportu, zwłaszcza wśród najmłodszych. – Dobrze się dzieje, że my jako nauczyciele nie będziemy się posługiwali się tylko suchymi wynikami i tabelkami. Nie będziemy również stawiali tych najlepszych ocen za super wyniki w rzutach, biegach czy innych dyscyplinach. Teraz chcemy, żeby oceny były stawiane za postęp, zaangażowanie i obecność na lekcjach WF. Uważam, że tak powinno być już od dawna. Wtedy będą chętniej przychodziły na lekcje WF i ta lekcja stanie się dla nich większą przyjemnością.

Andrzej Stępień/mat
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj