Jej choroba a później śmierć po ponad rocznej walce z nowotworem trzustki zszokowały Polaków. Wydawało się nieprawdopodobne, że tak młoda i pełna życia osoba, jak Anna Przybylska nie wygra z chorobą. A jednak… Aktorka zmarła 5 października 2014 roku. Kilka dni później w Gdyni żegnały ją tłumy. Miasto i kościół na czas pogrzebu przybrane były białymi różami. Anna Przybylska spoczęła na Cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni. Zamiast kwiatów podczas pogrzebu rodzina aktorki prosiła o wpłaty na rzecz gdyńskiego Hospicjum św. Wawrzyńca. Aktorka wspierała placówkę a idea pomocy hospicyjnej była jej bliska.
– Tych wszystkich, dla których żywą jest pamięć o Ani, pragnę zaprosić do wspólnego uczestniczenia we Mszy Świętej, która celebrowana będzie za jej duszę. Krystyna Przybylska zachęca też do udziału w koncercie Ani Dąbrowskiej, który poświęcony będzie pamięci jej córki. Impreza zaplanowana jest na 11 października o godzinie 19:00 w gdyńskim klubie Atlantic.
Matka aktorki apeluje także o wsparcie hospicjów. – Jestem bardziej niż przekonana, że znacznie wartościowsze od wybrania się na koncert, będzie pochylenie się nad losem tych ludzi, których życie w bólu i cierpieniu chyli się ku końcowi, a którym hospicja pomagają w odbyciu tego ostatniego odcinka życiowej drogi. Samarytańska misja placówek hospicyjnych bezwzględnie wymaga naszego wsparcia. Oczywiście liczy się każda nawet symboliczna złotówka, lecz równie istotne jest dostarczanie produktów codziennej potrzeby oraz zaangażowanie wolontariackie. Bądźmy sobie braćmi i pomóżmy innym odchodzić godnie, pisze Krystyna Przybylska.
Ania Przybylska w 2012 r. Fot.Mateusz Ochocki/Agencja KFP
Anna Przybylska dowiedziała się o chorobie przypadkowo, cierpiała na bóle kręgosłupa, które okazały się objawem nowotworu trzustki. Nie chciała spekulacji medialnych na temat swojego stanu zdrowia. Broniła prywatności.
W sierpniu 2013 roku mówiła w mediach: – Opiekują się mną cudowni lekarze, którym jestem bardzo wdzięczna. Nie jest prawdą, że przeszłam kolejną operację ani to, że jestem w trakcie chemii. Diagnozowanie mnie i plan dalszego leczenia pozostawmy moim wspaniałym lekarzom. Nie życzę sobie, żeby tabloidy prowadziły moją terapię. Po jej śmierci rodzina nadal walczy o prywatność, sprzeciwiając się m.in. niekontrolowanemu rozpowszechnianiu wizerunku zmarłej.
W lutym 2014 roku aktorka udzieliła ostatniego wywiadu. Dziennikarce magazynu Viva powiedziała, że chciałaby jeszcze trochę pożyć. Mówiła też m.in o upływie czasu i najważniejszych rzeczach w życiu.
– Kiedyś to była miłość, a teraz odpowiem może banalnie: zdrowie. Kiedy jest zdrowie, to i w miłości idzie bardzo dobrze. I nie mam tu na myśli uczuć do partnera czy dzieci, tylko w ogóle do życia. Ja teraz rozumiem, co to znaczy naprawdę cieszyć się każdą chwilą. Doceniam każdą minutę. Zawsze powtarzam mojej córce: „Jeśli rzeczy małe nie będą cię cieszyły, to i duże nigdy nie ucieszą”. Cieszę się więc tymi małymi okruchami, przyrodą, zielenią. Cieszę się, mogąc iść po prostu brzegiem morza, chłonąc jego zapach i całej przyrody, która mnie otacza. Ktoś, kto nie otarł się o pewne ostateczne sprawy pomyśli, że mówię głupoty.
Joanna Matuszewska