Afera drogowa w Gniewie. Reporter: „Dlaczego pan mnie wypycha z gabinetu?”. Zastępca burmistrza: „Ja po prostu wychodzę”

Urzędnik zlecił remonty gminnych dróg, ale nie sprawdził czy w budżecie są na to pieniądze. Sprawa wyszła na jaw, gdy wykonawcy robót przyszli do skarbnika po pieniądze. Chodzi o ponad 174 tysiące złotych. Wykonawców miało być dwóch. Gdy zjawili się w urzędzie gminy z żądaniem zapłaty, skarbnik załamała ręce. Okazało się, że w budżecie nie ma pieniędzy na remonty. Co więcej nie ogłoszono na nie przetargu.

Urzędnik, który zlecił prace jest na zwolnieniu lekarskim. Zastępca burmistrza Wojciech Szulc nie był zadowolony, gdy zobaczył reportera Radia Gdańsk:

– O czym chce pan rozmawiać ze mną?
Grzegorz Armatowski: O remontach dróg w gminie.
– Nie mam nic do powiedzenia na ten temat w tej chwili.
Dlaczego?
– Nie mam nic do powiedzenia w tej kwestii.
Ale nic pan nie powie? Jak to się stało, że zrobiliście remont dróg bez pieniędzy?
– Trwa postępowanie wyjaśniające.
A co stało się z urzędnikiem, który zlecił prace?
– Nie mam nic do powiedzenia na ten temat, przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Nie chce Pan wyjaśnić naszym słuchaczom dlaczego tak się stało?
– Nie!
A mieszkańcom Gniewa też nie?
– Przyjdzie czas na to.
Czyli wyprasza mnie pan z gabinetu? Dlaczego pan mnie wypycha?
– Nie! Ja po prostu wychodzę, dziękuję!
Ale dokąd pan wychodzi? Przecież jest pan w pracy!
– Ja już wszystko powiedziałem!

Burmistrz Gniewa – Maria Taraszkiewicz była bardziej rozmowna. – Urzędnik chyba się pomylił, dlatego że w tym roku na drogi rzeczywiście było dużo środków. Tyle że w tych środkach była również akcja zima. Źle się stało, oczywiście, że źle się stało. Kto zawinił? Pracownik i to doświadczony, więc dziwię się dlaczego. Gdyby to stażysta zrobił, to bym się nie dziwiła. Prawdopodobnie zwolnię go dyscyplinarnie z pracy, bo mam z tego powodu kłopoty, mówiła burmistrz Gniewa

Grzegorz Wasilewski i Damian Szmyt z opozycji mówią, że taka sytuacja to skandal i nie mogą jako radni przyglądać się wydatkowaniu pieniędzy poza ich wiedzą. – To są środki publiczne, a my mamy zobowiązania wobec wyborców. Chcemy wydatkować pieniądze na inwestycje, które są ujęte w budżecie, a nie na inwestycje, które ktoś, nie wiadomo w jakich okolicznościach sobie zaplanował, mówił Wasilewski. Szmyt dodał, że jego zdaniem taka sytuacja przypomina cyrk. – Wydatkowane są pieniądze podatników, które nie przechodzą żadnych procedur.

Radni opozycji złożyli zawiadomienie w prokuraturze w sprawie przekroczenia uprawnień przez gminnych urzędników.

Grzegorz Armatowski/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj