Szpital wygrał proces z…pacjentką. Twierdziła, że umierała a nikt się nią nie zajmował

Pacjentka musi przeprosić Szpital Wojewódzki w Słupsku. To decyzja sądu Sądu Okręgowy, który orzekł, że doszło do zniesławienia szpitala i naruszenia jego dobrego imienia. Chodzi o przypadek 40-latki, która w 2013 roku na łamach lokalnej prasy oskarżyła Szpitalny Oddział Ratunkowy w Słupsku o lekceważenie jej ciężkiego stanu zdrowia. Kobieta twierdziła, że umierała na SOR, a nikt się nią nie zajmował.

Liczne kontrole nie potwierdziły tych zarzutów. Ówczesny dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Słupsku Ryszard Stus skierował sprawę na drogę prawną. Sąd przyznał mu rację i uznał, że doszło do zniesławienia szpitala.

– To był przypadek, który przelał czarę goryczy u personelu. Kobieta zgłosiła się na SOR około 15:00. Miała typowe objawy początku przeziębienia. Wzbudziła jednak czujność lekarzy i zrobiono jej serię badań szczegółowych. To trochę trwało, bo taka jest metodologia.

Okazało się, że lekarze mieli rację, bo to były początki zapalenia opon mózgowych. Pacjentka została przekazana do szpitala w Gdańsku. – Gdy już się wyleczyła to na łamach lokalnej prasy ukazał się materiał, w którym właściwie odsądzała nas od czci i wiary. Pamiętam tytuł „Umierałam na SOR, nikt się mną nie zajmował.” Ten przypadek był kontrolowany i wewnętrznie przez dyrekcję i przez instytucje nadzorcze. Nie znaleziono żadnego uchybienia. Mam taką smutną satysfakcję z wyroku sądu i mam nadzieję, że będzie to lekcja nie tylko dla pacjentów, ale też dla mediów, że należy ważyć słowa, opowiadał Ryszard Stus.

Szpital zrezygnował z żądania zapłaty na rzecz lecznicy trzech tysięcy złotych. Pacjentka musi jednak opublikować na swój koszt przeprosiny. Wyrok jest nieprawomocny, kobiecie przysługuje prawo do złożenie apelacji.

 

Przemysław Woś/mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj