Radiowozy policji w Kościerzynie są w fatalnym stanie. Policjanci: „Nie możemy nawet dojechać na interwencję”

– Nasze radiowozy są w fatalnym stanie i nie możemy bezpiecznie pełnić nimi służby – alarmują naszego reportera policjanci z prewencji komendy w Kościerzynie.

Auta są stare, z dużym przebiegiem, często z niesprawnymi hamulcami czy ogrzewaniem – mówią funkcjonariusze. O pomoc proszą także prezydenta Andrzeja Dudę. Napisali list w tej sprawie do jego kancelarii.

11 LAT I 300 TYS. KM PRZEBIEGU

Na pięć radiowozów, którymi jeżdżą policjanci z pionu patrolowo-interwencyjnego z Kościerzyny, najmłodszy ma sześć lat, najstarszy 11 i prawie 300 tysięcy kilometrów przebiegu. Często jest tak, że auta psują się podczas patrolu, a przez to policjanci nie mogą szybko dotrzeć na miejsce zdarzenia. Jak mówią, obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Przy tym proszą o zachowanie anonimowości.

– Układ kierowniczy jest już niesprawny, po prostu zużyty, to samo układ hamulcowy i ogrzewanie. Bieżące naprawy, np. zepsute wycieraczki, musimy robić sami – opowiada jeden z policjantów. – Jak informujemy o tym wszystkim przełożonych to nie reagują.

NIE MOŻNA DOJECHAĆ NA INTERWENCJĘ

Inny funkcjonariusz wyjawia, że zdarzało się już wzywać inny radiowóz, bo ten, którym jechał na akcję, po prostu się zepsuł. – Bardzo często jest tak, że dyżurny zgłasza nam interwencję, ale nie możemy tam pojechać. Kończy się to tak, że ściągamy patrol zastępczy, przeważnie z ruchu drogowego, a do naszego radiowozu ściągamy lawetę – tłumaczy naszemu reporterowi.

Na pościg za bandytami policjanci w ogóle się nie decydują, wówczas wzywane są radiowozy z drogówki lub dzielnicowi. Komenda w Kościerzynie w ubiegłym roku dostała nowe radiowozy, ale trafiły one do drogówki i komisariatów. Funkcjonariusze z prewencji mówią, że niestety są pomijani.

Grzegorz Armatowski/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj