Tłumy wędkarzy na Martwej Wiśle. „Nie chodzi o to, by złowić, ale by łowić”

Rzeka skuta lodem, więc… można ruszyć na ryby. Dziesiątki wędkarzy korzystają z utrzymujących się mrozów i wychodzą łowić na Martwej Wiśle.
To bardzo charakterystyczny obrazek, który od wielu dni obserwują kierowcy przejeżdżający Trasą Sucharskiego i Mostem Wantowym. Na skutej lodem Martwej Wiśle od rana do późnego popołudnia siedzi kilkudziesięciu wędkarzy.

ZIMĄ RYBA SMAKUJE INACZEJ

Zasada jest prosta: wykuć przerębel, ustawić siedzisko, zanęcić wodę i czekać aż drucik na końcu specjalnej wędki wygnie się sygnalizując, że na haczyk załapała się ryba. – Panie, ale to nie jest zwykła ryba. O tym trzeba pamiętać – mówił naszemu reporterowi jeden z wędkujących. – Zimą woda jest czystsza, mniej w niej glonów i różnego rodzaju brudów, przez co i ryba smakuje inaczej. To mięso jest aż słodkie, samo rozpływa się w ustach – dodał.

CHODZI O TO, ŻEBY ŁOWIĆ

Amatorów mięsa z zimowej ryby nie brakuje, bo parking przy rzece był całkowicie zastawiony. A gdy ktoś z lodu schodził, pojawiali się kolejni wędkarze. Jeden z nich przyjechał nawet drugi raz tego samego dnia. Czemu? Bo za pierwszym razem ryba nie brała. – Nie chodzi tylko o to, żeby wyciągnąć z wody rybę. Z wędkarstwem jest już tak, że chodzi o to, żeby łowić, a nie żeby złowić. Świeże powietrze, relaks, to też się liczy – mówił wędkarz. Mało kto wracał z lodu z pustym wiadrem. Większość była wypełniona okoniami, choć trafiały się także leszcze.

NA GRUBY LÓD MOŻNA NAWET WJECHAĆ SAMOCHODEM

A jak z bezpieczeństwem wędkowania na lodzie? Doświadczeni wędkarze podkreślają, że lód na rzece ma ok. 20-25 cm grubości, co w opinii niektórych oznacza, że można na niego nawet wjechać samochodem. Granica bezpieczeństwa to według nich 15 cm.

Sylwester Pięta/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj