Młyn w Pruszczu Gdańskim wpisany na listę zabytków. „Tam cały czas używa się 100-letnich maszyn” [ZDJĘCIA]

Młyn, który mieści się przy ul. Wojska Polskiego, jest wyjątkowy nie tylko w skali Pomorza, ale również całego kraju. Miejsc, w których cały czas trwa produkcja mąki przy użyciu 100-letnich maszyn jest już niewiele.

SKOMPLIKOWANY PROCES

– Mamy 4 pary mlewników dwustronnych. W każdym mlewniku są dwa naostrzone wałki, pomiędzy nie wpada najpierw zboże, a potem już mlewo. Zanim produkt będzie gotowy materiał musi obrócić się w wałkach 8 razy. Ten proces trwa kilkanaście minut – opowiadał o maszynach Andrzej Starba, który wspólnie z Adamem Mańczakiem wynajmuje młyn od Gminnej Spółdzielni i prowadzi w nim działalność.

Przed mieleniem ziarna przechodzi ono przez maszyny czyszczące. Po obrobieniu w mlewnikach materiał trafia na odsiewacze, gdzie oddziela się plewę od mąki. I tak już od niemal 100 lat, bo jak szacuje Andrzej Starba, mlewniki zbudowano w latach 20. ubiegłego wieku, czyli wtedy, gdy powstał pruszczański młyn.

PRZENIEŚĆ SIĘ 100 LAT WSTECZ

Zdaniem historyków właśnie to, że w młynie można poczuć się jak 100 lat temu jest jego największą zaletą.

To właśnie te zabytkowe maszyny sprawiają, że do Pruszcza ściągają fani klasycznej, grubo mielonej, zdrowej i ekologicznej mąki. – Najbardziej wprawione gospodynie, które przyjeżdżają nawet z Gdyni czy Rumi, mówią, że tylko z takiej mąki można zrobić prawdziwe, klasyczne pierogi – mówi Bartosz Gondek, historyk i rzecznik Urzędu Miasta w Pruszczu Gdańskim.

Z kolei Marcin Tymiński, rzecznik Pomorskiego Konserwatora Zabytków, podkreśla, że wpisywanie takich obiektów na listę zabytków jest ogromną radością. – To obiekt cały czas funkcjonujący zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem. Znajduje się w bardzo dobrym stanie, to nie jest miejsce, które przez wpis do rejestru trzeba ratować, aby nie upadło. Młyn zasługuje na najwyższą formę uznania, czyli na wpis do rejestru zabytków – tłumaczy Tymiński.

ODROBINA ROMANTYZMU

Andrzej Starba przyznaje, że młyn nieprzypadkowo zachował swój charakter. Jak mówi, produkcja przy pomocy nowocześniejszych urządzeń byłaby szybsza, tańsza i wygodniejsza, ale… są rzeczy ważniejsze.

– Każdy człowiek ma w sobie trochę romantyzmu. To jedna z przyczyn. Wielu ludzi, którzy do nas wchodzą są zauroczeni właśnie tym, że działamy tradycyjnie. Innych nęci unoszący się w środku zapach. Cieszymy się, że możemy nie tylko dostarczać produkty, ale również emocje – kończy Starba.


Sylwester Pięta/mili

Słynny młyn z Pruszcza Gdańskiego został wpisany na listę zabytków. To obiekt wyjątkowy, bo zachował nie tylko swój historyczny wygląd, ale również charakter.  Młyn, który mieści się przy ul. Wojska Polskiego, jest wyjątkowy nie tylko w skali Pomorza, ale również całego kraju. Miejsc, w których cały czas trwa produkcja mąki przy użyciu 100-letnich maszyn jest już niewiele. A w Pruszczu tak właśnie się dzieje.  Mamy 4 pary mlewników dwustronnych. W każdym mlewniku są dwa naostrzone wałki, pomiędzy nie wpada najpierw zboże a potem już mlewo. Zanim produkt będzie gotowy materiał musi obrócić się w wałkach 8 razy. Ten proces trwa kilkanaście minut, opowiadał o maszynach Andrzej Starba, który wspólnie z Adamem Mańczakiem wynajmuje młyn od Gminnej Spółdzielni i prowadzi w nim działalność. Przed mieleniem ziarna przechodzi ono przez maszyny czyszczące. Po obrobieniu w mlewnikach materiał trafia na odsiewacze, gdzie oddziela się plewę od mąki. I tak już od niemal 100 lat, bo jak szacuje Starba, mlewniki zbudowano w latach 20. ubiegłego wieku, czyli wtedy, gdy powstał pruszczański młyn.  Zdaniem historyków właśnie to, że w młynie można poczuć się jak 100 lat temu jest jego największą zaletą.  To właśnie te zabytkowe maszyny sprawiają, że do Pruszcza ściągają fani klasycznej, grubo mielonej, zdrowej i ekologicznej mąki. Najbardziej wprawione gospodynie, które przyjeżdżają nawet z Gdyni czy Rumi, mówią, że tylko z takiej mąki można zrobić prawdziwe, klasyczne pierogi, mówi Bartosz Gondek, historyk i rzecznik Urzędu Miasta w Pruszczu Gdańskim. Z kolei Marcin Tymiński, rzecznik Pomorskiego Konserwatora Zabytków, podkreśla, że wpisywanie takich obiektów na listę zabytków jest ogromną radością. - To obiekt cały czas funkcjonujący zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem, znajduje się w bardzo dobrym stanie, to nie jest miejsce, które przez wpis do rejestru trzeba ratować, aby nie upadło.  Młyn zasługuje na najwyższą formę uznania, czyli na wpis do rejestru zabytków, tłumaczy Tymiński.  Andrzej Starba przyznaje, że młyn nieprzypadkowo zachował swój charakter. Jak mówi produkcja przy pomocy nowocześniejszych urządzeń byłaby szybsza, tańsza i wygodniejsza, ale... są rzeczy ważniejsze.  Każdy człowiek ma w sobie trochę romantyzmu. To jedna z przyczyn. Wielu ludzi, którzy do nas wchodzą są zauroczeni właśnie tym, że działamy tradycyjnie. Innych nęci unoszący się w środku zapach. Cieszymy się, że możemy nie tylko dostarczać produkty, ale również emocje, kończy Starba.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj