Ratunek na morzu tylko z Darłowa. W Babich Dołach nie ma śmigłowców zdolnych do pomocy

Od początku października w bazie lotniczej w Gdyni – Babich Dołach nie stacjonują śmigłowce ratownictwa morskiego – ujawniła Gazeta Wyborcza. Oznacza to, że do wszystkich akcji odbywających się w polskiej strefie odpowiedzialności muszą wylatywać maszyny z Darłowa.


Jak tłumaczy komandor podporucznik Czesław Cichy z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, powodem jest to, że do dyspozycji jest tylko pięć śmigłowców. – To, że mamy tyle śmigłowców nie oznacza, że one wszystkie, każdego dnia, są dostępne do latania. Jeżeli pełnimy dyżur to wiadomo, że jeden śmigłowiec jest przeznaczony tylko do pełnienia dyżuru i prowadzenia potencjalnych akcji ratowniczych. Jednocześnie, co kilkadziesiąt godzin nalotu, musimy prowadzić obsługi techniczne, konieczne są także szkolenia załóg ratowniczych, jak również instruktorów – wylicza kmdr. ppor. Cichy.

MODERNIZACJA TRWA

Pozostałe pięć śmigłowców jest modernizowanych w Państwowych Zakładach Lotniczych w Świdniku. Maszyny powinny wrócić z remontu w kwietniu, ale ze względu na tzw. proces wdrażania nie ma nawet pewności, czy dyżury ratownicze w Gdyni zostaną wznowione w tym roku.

– Będą miały nowe wyposażenie, wiec będziemy musieli przeprowadzić szkolenia załóg. Nie potrafię powiedzieć, jak długo ten etap potrwa – przyznaje rzecznik brygady. Nie nawet pewności, że stanie się to w tym roku.

AKCJA MINUTOWA TRWA 45 MINUT

Tymczasem podjęcie akcji ratowniczej na Zatoce Gdańskiej, przez to, że śmigłowiec leci z Darłowa a nie Gdyni, wydłuża się o co najmniej 45 minut. W gorszych warunkach atmosferycznych może to być nawet godzina.

Czesław Cichy przyznaje, że w ratownictwie morskim, szczególnie gdy poszukiwani są rozbitkowie, każda minuta ma znaczenie, ale podkreśla jednocześnie, że zawieszenie punktu dyżurowania w Gdyni maksymalnie odsunięto w czasie.

NIE MOGLIŚMY PRZEDŁUŻAĆ SZKOLENIA

– Remont śmigłowców rozpoczął się z początkiem 2014 roku, mimo to dwa punkty dyżurowania utrzymywaliśmy tak długo, jak było to możliwe – do początku października. W tym celu wyhamowaliśmy proces szkolenia do minimum. Nie mogliśmy już tego wolniejszego tempa szkolenia przedłużać, bo w końcu zabrakłoby nam załóg i instruktorów – mówi Cichy.

Część śmigłowców BLMW w latach 2017-2021 zostanie wycofanych ze służby, ponieważ kończy im się resurs. Do tego czasu brygada miała otrzymać nowe maszyny. Ich dostawa może się jednak opóźnić, ponieważ zdaniem nowych władz Ministerstwa Obrony Narodowej wybrane w przetargu Caracale nie są najlepszym wyborem dla polskiego wojska.|

Sylwester Pięta/amo

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj